związków z anime (nie porównuję do oryginału, ani innych adaptacji, bo ich nie widziałem), nie ma wielu - efekty specjalne są budżetowej jakości, a sam motyw skakania przez czas i jego konsekwencji został zastąpiony bardziej spokojną historią z przeszłości (o filmowcach sci-fi), trochę zamieniającą się w romans
o ile jednak w anime humor tworzył specyficzny klimat, tak w filmie z 2010 można przeboleć karykaturalne zachowania wygłupiających się bohaterów, ale już irracjonalnych zachowań nie
co jednak bardzo zaskakujące, mimo braku dynamicznych scen z anime, czy przeciętnym zdjęciom, ta cała historia jest nawet niezła , a Riisa Naka trochę ten film ratuje (dobrą ma mimikę)
Troche na poziomie (solidnej) produkcji telewizyjnej - do kultowej wersji Nobuhiko Obayashiego z '83 roku nawet nie ma co porownywac (zreszta podobnie jak w anime znacznie rozni sie fabularnie). Mimo iz filmowi brakuje oryginalnosci, to oglada sie calkiem przyjemnie, choc jakies wieksze emocje wywoluje dopiero scena z autobusem. Podobalo mi sie zakonczenie, a punkt wiecej daje za sceny krecenia filmu s.f. (w klimatach jak z Eda Wooda ;)