A nie było łatwo przebrnąć, bo rozwrzeszczane to i męczące jak japońskie filmy o Godzilli. Niby cała tandeta zamierzona, a jakoś mnie nie śmieszy. Jak dla mnie film "tak zły że aż fajny" musi być jednak w zamierzeniu robiony na serio. Celowo nieudolna realizacja jakoś mnie nie bawi... Ale nie dziwię, że filmik ma swoich amatorów, bo dziełko dosyć specyficzne :]