Wielki cios dla fanów Tom & Jerry.
Film będący jedną wielką reklamą różnych produktów. Kojarzycie te polskie produkcje, gdzie co i rusz kłuje w oczy product placement? To tego rodzaju film.
Chloe gra na trzech minach, Peña ma ch***wo napisaną postać. Najbardziej żenująca w jego wykonaniu jest scena w więzieniu, która bardziej przypomina ostatnią reklamę Pepsi z Pinokiem niż przesłuchania z "Narcosa".
Scenariuszowo totalna żenada.Streścić można to następująco: jest to w zasadzie amerykański film o nastolatce z puentą "cokolwiek byś nie odwaliła możesz odejść jakby nigdy nic pośród tłumu rozczarowanych, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za swoje postępowanie". Co więcej - dostaniesz kolejną szansę (!) i tym razem pokażesz na co cię stać, zdołasz się wybić i wszystko zostanie zapomniane - dostaniesz pracę marzeń, pstryknij tylko palcami.Noż kurza stopa! Po kij się męczysz, starasz, wspinasz po szczeblach kariery - wystarczy się bezczelnie władować i wszystko poleci jak z płatka.
Tia, na koniec jest rehabilitacja tej, pod którą się podszyła. Żadnego procesu w sądzie? Odszkodowania? Groźby odsiadki? W kulturze pozwów?
Perypetie głównych animowanych bohaterów ograniczają się do totalnej rozwałki i są jedynie pretensjonalnym tłem wykorzystanym dla miernego scenariusza i gry żywych aktorów.
Ja wiem, że to bajka dla dzieci. Odnoszę jednak wrażenie, że powstała/została napisana przez osobę z NPD/cluster B.
4-ka za przeszczep niektórych kultowych akcji z animowanego oryginału.
P.S. Nie uraczycie żadnej akcji z plakatów. Ci od elektronicznej deskorolki najwyraźniej za mało zapłacili, by przedstawić ich produkt na plakacie.