PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31575}

Towarzystwo wilków

The Company of Wolves
7,2 3 240
ocen
7,2 10 1 3240
8,2 4
oceny krytyków
Towarzystwo wilków
powrót do forum filmu Towarzystwo wilków

Chodzi o : Bruno Bettelheim, „Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni”, przeł. Danuta Danek, wyd. WAB i Agencja Wydawnicza Jacek Santorski & Co, Warszawa 1996.

Książka ta rzuca światło na symbolikę baśni i krok po kroku wyjaśnia jej tajniki. Pozycja jest złożona z dwóch części. W pierwszej, zatytułowanej „Wartość fantazjowania”, zawarta jest ogólna wiedza na temat baśni i ich wartości, natomiast część druga, „Świat baśni”, to interpretacje konkretnych utworów („Jaś i Małgosia”, „Czerwony Kapturek”, „Śpiąca Królewna”) oraz grupy utworów („Cykl baśni o narzeczonym lub narzeczonej zaklętych w zwierzę”).

Z obwoluty:
Dokonując psychologicznej interpretacji wielu baśni, Bettelheim dostarcza rodzicom i wychowawcom doskonałego narzędzia pomagającego dziecku przejść od etapu emocjonalnej niedojrzałości ku dorosłości. Autor dzieli baśnie na te, które zachowują cudowną moc oswajania dziecka ze światem dorosłych (baśnie braci Grimm), i te, które są w rzeczywistości literaturą tej mocy pozbawioną. Baśń, zdaniem Bettelheima, jest podstawowym i pierwszym narzędziem na drodze do samopoznania.
[Wydawnictwo W.A.B, 1996]

Cytat:
„Baśnie pomagają dziecku w odkrywaniu własnej tożsamości i własnego powołania, wskazując zarazem, jakich potrzebuje ono doświadczeń, aby rozwinąć swój charakter. Tego rodzaju oddziaływania nie wykazuje żaden inny gatunek literacki. Baśnie dają do zrozumienia, że pomyślne, pełne satysfakcji życie dostępne jest każdemu, mimo życiowych przeciwności - lecz jedynie wówczas, gdy nie ucieka się przed pełnymi niebezpieczeństw życiowymi zmaganiami, bo tylko one pozwalają odkrywać nasze prawdziwe »ja«. Opowieści te przekazują dziecku obietnicę, że jeśli zdobędzie się na odwagę, aby tego rodzaju poszukiwania - pełne trwóg i prób - podjąć, wesprą je dobre moce i odniesie zwycięstwo. Przynoszą one również przestrogę, że kto jest zbyt lękliwy czy małego serca, by dla odnalezienia siebie narazić się na niebezpieczeństwo, ten będzie wiódł egzystencję jałową - o ile nie spotka go jeszcze gorszy los. (…) Obecnie większość dzieci ma do czynienia jedynie z upiększonymi i spłaszczonymi wersjami dawnych baśni, pozbawionymi wszelkich głębszych znaczeń i jakiejkolwiek wagi - takimi, jakie pokazuje się w kinie czy telewizji, gdzie przekształcone są w pustą rozrywkę. [...] Jednakże największą wartość, jaką ma baśń dla dorastającej istoty ludzkiej, nie leży w tym, że poucza ona o właściwych sposobach postępowania na tym świecie - tego rodzaju mądrość przekazują w obfitości religie, mity i przypowieści. Baśnie nie próbują opisywać świata takiego, jaki jest, ani nie doradzają, co należy czynić. (…) Baśń pełni funkcję terapeutyczną, ponieważ pacjent rozmyślając nad tym, co baśń zdaje się dawać do zrozumienia w odniesieniu do jego wewnętrznych konfliktów w konkretnym momencie życia, odkrywa własne rozwiązanie sytuacji. Treść wybranej baśni zazwyczaj nie ma nic wspólnego z zewnętrznym życiem pacjenta, ale dotyczy problemów wewnętrznych, które wydają się niezrozumiałe, a stąd nie do rozwiązania. Baśń nie odwołuje się wprost do świata rzeczywistego, choć miewa początek całkowicie realistyczny i może być utkana z elementów zwykłej codzienności. Nierealistyczny charakter baśni (...) to jej ogromnie doniosła właściwość, bo wskazuje w jasny sposób, że w baśni nie chodzi o to, aby dostarczać praktycznych pouczeń o świecie zewnętrznym, ale o przedstawianie procesów zachodzących we wnętrzu człowieka”.

Gorąco polecam wielbicielom baśni i rodzicom, którzy zastanawiają się, czy czytać swym pociechom baśnie w całości czy też ich okrojone wersje.

ocenił(a) film na 10
_LG_

Rekomendacja bardzo wartościowej książki. Dziękuję!

Althusser

Może i wartościowa, ale polecam czytać ją z pewną dozą dystansu.

-----

Finkla czyta
Blog o książkach
"Cudowne i pożyteczne" — królestwo freudyzmu

Podtytuł: "O znaczeniach i wartościach baśni" coś mówi o treści, ale jeszcze nie wszystko. Książka poświęcona jest rozważaniom nad najbardziej znanymi w Europie baśniami z punktu widzenia psychoanalizy. Dość znana pozycja, może nawet klasyka gatunku, do której często odwołują się inne publikacje. Zatem i ja zajrzałam.

Bettelheim był psychoanalitykiem, psychologiem, pediatrą i pedagogiem, więc wiedział, o czym pisze. Wręcz trudno wyobrazić sobie lepsze kwalifikacje do stworzenia takiej pracy.

Niektóre informacje bardzo ciekawe, pozwalają inaczej spojrzeć na historyjki opowiadane dzieciom. Niestety, wszystko oblane jest gęstym i przestygłym sosem freudyzmu. A ja nie znoszę Freuda. Uważam, że jako człowiek był kawałem drania, a jako ekhm! naukowiec często zapominał o naukowych metodach badawczych, falsyfikowalności hipotez i podobnych drobiazgach. Z wieloma jego tezami się nie zgadzam. Bardzo szybko zaczęły mi więc przeszkadzać "fazy edypalne" (rzadziej oralne) wciskane na siłę do każdej baśni i widzenie fallusa w każdym drzewie.

Irytowało mnie również niekonsekwentne traktowanie dzieci. W zależności od potrzeb, od udowadnianej akurat tezy, kilkuletnie bęcwałki nie rozumieją potwornych wymagań stawianych przez miłych dotychczas rodziców albo młodzi geniusze bez trudu domyślają się — przedświadomie — że trzy krople krwi uronione przez matkę Śnieżki symbolizują seks, a ściślej: menstruację, deflorację i poród. A ja, głupia, musiałam przeczytać książkę, żeby sobie tę oczywistość uświadomić.

Albo inny przykład, z analizy "Czerwonego Kapturka", s. 279:

Myśliwy wydobywa Czerwoną Czapeczkę z brzucha wilka w sposób, który przypomina zabieg cesarskiego cięcia; budzi to skojarzenia z brzemiennością i wydawaniem dzieci na świat. Tym samym w nieświadomości dziecka pojawia się pytanie krążące wokół zagadki aktu seksualnego. W jaki sposób płód dostaje się do łona matki? — zastanawia się dziecko. I dochodzi do wniosku, że dzieje się to przez połknięcie czegoś, jak w przypadku wilka.

Jasne... Ręka do góry, kto przy scenie z ratowaniem babci i wnuczki myślał o cesarce? Zwłaszcza jako niewinne dziecię... Owszem, dziecko może dojść do wniosku, że mama ma braciszka w brzuszku, bo go zjadła, ale wydaje mi się, że i bez baśni tak pomyśli. Za to nie przemknie brzdącowi przez głowę "zagadka aktu seksualnego".

Ogromny wpływ na całokształt książki wywarła tłumaczka, Danuta Danek. Nie tylko przełożyła treść, ale również opatrzyła ją przypisami, dołożyła dziesięć stron wprowadzenia i czterdzieści posłowia. Nieco za dużo tego. Owszem, informację, że w języku niemieckim słynne "id, ego i superego" brzmią całkiem inaczej, prościej (a polskie odpowiedniki wzięły się raczej z angielskich tłumaczeń niż z oryginałów), uważam za ciekawą. Ale życiorys Bettelheima i przegląd innych jego prac można już było sobie odpuścić.

Język lekko archaiczny. Byłam zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że książka została wydana po raz pierwszy w 1977, a zatem prawdopodobnie powstała niewiele wcześniej. Styl nasuwał mi skojarzenia z początkiem XX wieku. Ale może to kwestia tłumaczenia. Albo moje antyfreudowskie skrzywienie.

Ogólnie, uważam, że warto przeczytać — można się dowiedzieć wielu interesujących rzeczy — ale koniecznie trzeba to robić z krytycznym nastawieniem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones