Wczoraj właśnie byłem na przedpremierce. Historia fikcyjna, ale która mogła się wydarzyć naprawdę... Zamach terrorystyczny i ciąg wydarzeń następujących po nim, ukazuje jak wszechwładna stała się amerykańska administracja wobec swych obywateli po 11 września 2001 r. Atutem filmu jest scenariusz, zimna Maeryl Streep i egipscy aktorzy. Holywoodzkie młode gwiazdy - Gyllenhal i Whiterspoon - wypadają blado. Jednak całość daje do myślenia.
Z ludzkiej natury wynika, że jesteśmy gotowi poświecić życie jednostki, dla dobra społeczeństwa. Dopóki to nie my jesteśmy tą jednostką.
Spoiler - Też uważam, że Jake i Reese wypadli nijak, za to starsza gwardia super + zagramaniczni aktorzy. najbardziej podobała mi sie końcówka w Kapsztadzie kiedy sie wyjaśniało - świetnie to zrobili, nie domyslałam sie, że akcja z młodymi dzieje się przed wybuchem a nie równolegle z torturami.