z tym sie nie można nie zgodzić. chociaż moim zdaniem to Izolda Izoldą, nie była to jakaś genialna kreacja aktorska ze strony tej pani, ale jeszcze bardziej drażnił mnie Tristan! albo się w mnią wpatruje jak w obrazek, albo płacze, albo się bije. nie wiem, czy tak powinno być, czy to wina tego pana, ale dzięki dwórce głownych bohaterów filmu tego ponownie już nie obejrzę choćby nie wiem co

co racja to racja
chwilami zdawało mis ie ze odtwórca roli Tristana parodiował swoją role
i/lub był nadwrazliwy i cierpiał na dziwną chorobe powodująca nie kontrolowany wyciek łez
to wszystko jest nazbyt przerysowane
zamiast wzbudzać współczucie,wprowadzać w klimat -zniesmacza...

Ja mam zupelnie inne odczucia co do odtworcow glownych bohaterow. Ich gra aktorska (szczegolnie jesli chodzi o Tristana) byla świetna i zupelnie nie przeszkadzaly mi lzy Tristana, a juz na pewno nie byl to niekontrolowany wyciek. Doskonale wcielil sie w role. Nie podejrzewalam Jamesa Franco, ze jest az tak dobry. Filmowa Izolda tez mi sie podobala. Generalnie film mnie nie rozczarowal, wrecz przeciwnie, nie spodziewalam sie tak dobrej ekranizaci. Spodziewalam sie przecietnego filmu o nudnej milosci, okazal sie jednak calkiem inny, a o jakims nudzeniu sie podaczas ogladania nie bylo nawet mowy...

Ja dodam tyle:
Historia Tristana i Izoldy to historia z czasów RENESANSU. Ludzie byli inni, historie były inne, inaczej przedstawiano kochanków, inaczej kreowano i opisywano uczucia. Czasem zbyt przerysowane, ale o to właśnie chodziło.!