Leosiowi dali Oscara na pocieszenie( Nalezał mu się bardziej za ,,Wilka..''), niestety kosztem Cranstona. Bryan odwzorował Trumbo wiernie i jeszcze dołożył mu od siebie, dzięki czemu postać jest wyrazista i czujemy do niej sympatie.

Cranston kolejną szansę na statuetkę dostanie zapewne po zagraniu w amerykańskim remak`u "Intouchables". Do tego typu zabiegów ze strony Hollywood podchodzę z pewnym dystansem (zwłaszcza, jeżeli film jest tak młody jak francuski odpowiednik), ale żywię nadzieję, że zobaczymy w tym filmie mocną kreację Cranstona, do której dołoży coś do siebie. Na marginesie, trzymam kciuki, żeby Amerykanie nie zrobili prostej "zrzynki" z oryginalnych "Intouchables", i zaskoczyli świeżą formą.

Z tym może być ciężko, bo Amerykanie mają to do siebie że idą na łatwiznę, ale co do Cranstona to trzymam kciuki by dostał więcej rół na miarę ,,Trumbo''. Pododna sprawa ma się z Michaelem Keatonem który po latach niebytu odrodził się jako aktor i rolami w ,,Birdmanie'' i ,,McImperium'' pokazał klasę godną najlepszych nagród filmowych. Za ich obu trzymam kciuki.

Zobaczymy, co nam ten 2017 przyniesie w kwestii kinematografii. Keaton`owi też kibicuję.

Zdecydowanie Cranston powinien dostać Oscara. Miał pecha, ze było takie parcie na nagrodę dla Leonardo akurat w tym roku.