Film zrobiony w dużej mierze przez kobiety i głównie zresztą dla kobiet. Zarówno bowiem panie na
planie, jak i fanki zgromadzone przed ekranem niejednokrotnie krzepi tu widok nagiego torsu
Patricka Swayze, jak sądzę, w ramach wątpliwej rekompensaty za jego nieco mdły występ.
Przystojny aktor przez większość czasu snuje się bowiem jak duch na planie (!), grając bez wyrazu
i cienia zaangażowania. Na szczęście jednak, jak zawsze ciepła M. E. Mastrantonio odwala kawał
dobrej roboty za ich obojga. I chyba zwłaszcza dla niej, można się w ostateczności skusić na tę
pozycję, najlepiej w babskim gronie, przy dobrym winie, w leniwe niedzielne popołudnie.
To jest taki film, który może i ogląda wiecej kobiet niż mężczyzn ale zupełnie nie dla "nagiego torsu" kogokolwiek. Pewnie dla tego czegoś, czego szukamy wszyscy, niezależnie od płci.Trochę magii z dzieciństwa,trochę marzeń,trochę wiary że się spełnią.Duchy czasem pomagają:)