Film o wiele bardziej wpływa na uczucia niż książka. Zresztą jest to wszystko lepiej rozplanowane. Pół książki zajęło, jakby samo przedstawienie sytuacji, a pod koniec o śmierci Polla i ich rozstaniu i sprawie sądowej było tylko wspomniane, jakby Moccia zrobił to na odwal.
Tu, w filmie czegoś takiego nie ma. Wszystko ma swoje miejsce i czas.
Niby są jakieś tam zmiany, ale nie wpływają one drastycznie na odbiór filmu, są momentami niezauważalne.