Miała być wielka przygoda, brawurowa akcja i odrobina humoru, no ale podobno
wtrącili się producenci no i coś nie wyszło.

Młody arab Ahmed Ibn Fahdlan (Antonio Banderas) przez niewłaściwy romans
zostaje wysłany w daleką podróż dyplomatyczną. Podczas wędrówki spotyka
wikingów. Wikingowie zostają wezwani przez swego króla który potrzebuje
pomocy. Przepowiednia mówi jednak iż 12 wojowników zginie jeśli nie będzie
wśród nich 13 który nie jest człowiekiem północy. Zmuszają więc Ahmeda by
popłynął z nimi.

Opowieść mogłaby być ciekawiej opowiedziana a szczególnie pokazana.
Wojownicy walczą z dziwnymi stworami z lasu, ale nie wiemy dlaczego, nie
dowiadujemy się niczego więcej o wrogach, skąd są, dlaczego zabijają
Wikingów. Nic nie wiemy po za tym iż jedzą ludzkie mięso i musza mieć długie
zęby.

Następnym minusem są sceny walki, które mimo iż wyglądają atrakcyjnie to
pokazane w nocy i to przy dość kiepskim oświetleniu są po prostu mało
widoczne i tracą na atrakcyjności. Gdy patrzy się na cały ogrom dzikich
ludzi lasu to aż dziwne że 13 wojowników daje im radę. No ale to jest baśń.
Żenujące jest pokazanie jak Ahmed uczy się języka Wikingów. Może i Ahmed ma
lepszy słuch ode mnie, ale nauka w jeden wieczór płynnej wymowy obcego
języka to nawet jak na baśń lekka przesada.

Niektóre sceny z filmu robią wrażenie: nocny atak poprzedzony płynącymi
pochodniami, wyprawa w głąb jaskini, czy mimo wszystko sceny walki. Jednak
to stanowczo za mało. Brakuje w tym filmie odpowiedniego tempa. Film jest za
bardzo jednostajny. Przydała by się odrobina humoru, zawadiactwa wtedy film
może nabrałby odpowiedniego kolorytu. Tym bardziej iż historia jest na tyle
ciekawa że aż o to się prosi. Zapowiadało się ciekawie a wyszło szaro i
buro.