Nie ma ryzyka - nie ma zabawy -idealne motto dla wszystkich fanów wyjazdów turystycznych i uprawiania oświeconego szwendactwa poznawczo-kulturaaknego w krajach trzeciego świata.
Bomba . Mnie się podobał .Schematyczny ? Tak ! jak każdy film który rozpoczyna się do sceny "lampą po oczach , skalpelem po jelitach" .
To co dla europejczyka/Amerykaniana , mówiąc w skrócie spadkobiercy dorobku białego człowieka jest normalne , naturalne , wręcz oczywiste (np czyste prześcieradło , bez biegajacych po nim robali w łóżku 3gwiazdkowego hotelu), w kraju trzeciego świata juz takie nie jest.Oczywiście nie każdemu turyscie/podróznikowi/globtloterowi musi przydarzyć się kłopot. Owszem można spotykać samych milusnych ludzi i mieć tylko miluchne wspomnienia . Ale można też trafić na "złych ludzi" i mieć prawdziwie nie przyjemny problem... Relizm sytuacji sprowadzający się do prostej prawdy ,że w trzecim świecie nie ma prawa , nie w sensie który zna i rozumie biały człowiek . W trzecim świecie panuje najprostrze prawo siły . Warunki ustala ten kto ma broń i kasę albo kase i broń. W trzecim świecie pomysł "poczekajmy na nastepny bus , dojedziemy do miasta i tam zadzwonimy na policję" ataje sie arcy trudny lub nie mozliwy do zrealizowania .Next bus ? - sorki będzie za 3dni. Miasto ? ??? - infrastruktura? Internet? Zadzwonimy ? Czym ? Chyba jajami o parapet. Kto ma telefon . Sprawny telefon. Skąd dokąd mamy dzwonic ? Policja ?Nawet jak się tak poukłada ,że policjańci nie będą skorumpowanymi bandytammi , to "tambylcy" będą i kontakty z policjantami im bardzo nie na rękę , więc na raczej na "komosariat" nie podrzucą... Poza tym posterunek policji ? -"pięć dni drogi w górę rzeki" , a deszcz pada... W trzecim świecie , kiedy jestes biały i przytrafi ci się big problem angielski , dobre maniery , plastikowe pieniądze i spray na komary , mogą nie wystrczyć... Jak na tego typu film -naprawdę spoko . Nawet na pojawienie się flaków , scenarzysta znalazł wytłumaczenie