Oczywiście. Za co zostali nominowani do Złotych Globów.

Nominować to sobie mogą, liczy się wygrana. Wyjątkowo kiepsko zagrał ten duet, zresztą Depp już chyba zapomniał, że kiedyś był aktorem, co potwierdził przy okazji "roli" w "Transcendencji". Z całym szacunkiem dla jego kunsztu i dorobku filmowego.

Rozumiem, że jeżeli aktor/aktorka zostanie nominowany/nominowana do Złotej Maliny, to także nie oznacza, że zagrał/ła źle, bo liczy się wygrana ?

A może czas patrzeć własnymi oczami...?

To trochę głupio myśleć, że rola jest dobra bo aktor został nominowany do jakiejś nagrody. Trzeba samemu myśleć i oceniać. Nagrody to sobie mogą dawać i się nominować bo wszyscy wiedzą, że HFPA czy Akademia to kółko wzajemnej adoracji, liczy się to kto się z kim zna i jak mocno ktoś promował swój film i siebie samego w mediach. Twoje myślenie jest naiwne. Obejrzyj sobie rozdanie GG z 2011 roku to zobaczysz jak prowadzący Ricky Gervais cała ceremonię robił sobie żarty z nominowania "Turysty", że to jedyne postacie filmowe, które były tak płaskie, że to nie jest nawet film 2D, że dostali nominacje bo dali łapówkę w postaci biletów na koncert Cher, że nikt nawet tego filmu nie widział... Długo by wymieniać. Tak, wyobraź sobie, że nominacja do Złotej Maliny nie znaczy, że ktoś grał źle. Najlepszym na to dowodem jest tegoroczna Malina dla Redmayne`a, który jako jedyny prezentował jakiś poziom w "Jupiterze" i jako jedyny próbował uratować ten film, czego nie można powiedzieć o Kunis czy Tatum. Przestań tak polegać na nagrodach bo to śmieszne, że jakiąś rolę uważasz za dobrą czy złą bo ktoś dostał jakąś tam nominację czy nagrodę. Zamist polegać na zdaniu innych ludzi włącz myslenie i sama oceń czy coś jest dobre czy złe, na nagrody nie patrz. Ja mam głęboko gdzieś, że Hathaway ma Oscara za "Nędzników", takiej aktorskiej nędzy nie widziałamam dawno, a nagrodę dostała bo opowiadała w każdej możliwej gazecie jak było cięzko na planie i jakie to ogromne poświęcenie, że obcięła dla roli włosy, aż się śmiali w Ameryce z jej desperacji. Tak samo mnie nie interesuje brak jakiejkolwiek nagrody dla Hopkinsa za "Okruchy dnia", to dla mnie jedna z najepszych męskich głównych ról w historii kina. Pozdrawiam.

Jaki agresywny ton :). Niestety, mimo Twojej perory, wciąż będę uważać "Turystę" za dobry film, a nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej, Złotych Globów i Malin za miarodajne - z pewnością za bardziej miarodajne niż opinia Ricky'ego Gervais'a. Nie oglądałam, ale zakładam, ze taka była konwencja ceremonii rozdania - żarty z filmów i aktorów. W podobnym tonie przebiega rozdanie Oscarów [Chris Rock A.D. 2016]. Moje zaufanie i respekt nie zmieniają jednak faktu, że przy przyznawaniu lub pomijaniu zdarzają się wpadki (dla mnie jednym z najbardziej pokrzywdzonych jest Paul Newman, który przez tyle lat, nie mógł doczekać się Oscara za konkretną rolę, aż w końcu przyznano mu Oscara honorowego, na otarcie łez). Ważne jest też nastawienie i oczekiwania wobec filmu - wg mnie tu nieoceniona staje się recenzja P. redaktora Łukasza Muszyńskiego (który skądinąd również przyznaje mu 7) - film należy rozumieć w pewnej konwencji - "Tego filmu nie zrobiono po to, aby widownia w trakcie seansu ściskała z napięcia poręcze foteli. [...] <Turysta> powstał wyłącznie dla aktorów grających w nim główne role – Angeliny Jolie i Johnny'ego Deppa. "
A, i jeszcze jedno - 'Tak, wyobraź sobie, że nominacja do Złotej Maliny nie znaczy, że ktoś grał źle." - dla mnie kreacja Redmayne'a w "Jupiterze" nie była przekonująca. I mimo wszystko, za filmy warte uwagi wciąż nie będę uważać "Pięćdziesięciu twarzy Grey'a" ,"Fantastycznej czwórki" czy "Pikseli".

Bez przesady, nie napisałam niczego agresywnego. Nie mam nic do tego, że uważasz "Turystę" za dobry film bo to twoje zdanie a ja się na opinię nie kłócę bo to nie ma sensu, dla mnie był mocno średni. Dziwi mnie po prostu, że znaczą coś dla ciebie nagrody w których rządzi biznes, łapóweczki i klepanie się po plecach. Ludzi lub firmy producenckie, którzy załatwili sobie Oscara lub nominację do niego udaną kampanią reklamową można by wymieniać bez końca. Podałam wyżej przykład Hathaway która ponoć w "Nędznikach" była lepsza od Sally Field w "Lincolnie", taa jasne, dobre sobie. Dlatego dla mnie te nagrody to tylko ciekawostka i szansa, żeby na ładne sukienki popatrzeć. "Jupiter" to nie była rola jego życia, ale tam nie było co grać, ciągle uważam, że Kunis czy Tatum powinni dostać Malinę bo nawet nie udawali, że się starają. Nie mówię, że wszystko co dostało Malinę jest super i wygrało nie zasłużenie. Filmy nagradzają faktycznie mierne ale denerwują mnie tym, że często dają nagrody naprawdę dobrym aktorom, jak patrzę na zwycięzców ostatnich lat to od razu przychodzi mi do głowy mnóstwo innych nazwisk. Robią to żeby pokazać im, że nikt w Hollywood nie może liczyć na ciągłe oklaski, Hollywood kocha i nienawidzi jednocześnie i Redmayne był w tym roku chłopakiem do bicia, żeby GRAF mógł pokazać, że nawet ulubieńcy publiczności nie mogą liczyć na ciągle mizianie po łapkach.

film jest mocno średni tak jak i gra aktorów, zero chemii, zero emocji

zgadzam się.

Poniekąd się w połowie zgadzam, za sztywni, za spokojni, trochę tak jakby bez życia. ExPittowa to w ogóle tu taką zimną lady zagrała że strach się bać :)

Czy tacy piękni to bym polemizowała - Angeliny nigdy nie uznawałam za jakąś wybitną piękność, A Johnny w tym filmie zdecydowanie nieciekawy. Role źle rozpisane, źle zagrane. Film słaby i nudny.

No i jeszcze Piękna Wenecja - murowana 7/10 !!!

Dokładnie. Dla mnie nie ma między nimi żadnej chemii.