PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=780673}

Twarze, plaże

Visages, villages
7,4 2 861
ocen
7,4 10 1 2861
7,2 16
ocen krytyków
Twarze, plaże
powrót do forum filmu Twarze, plaże

(chciałem zresztą komuś opowiedzieć o "Twarzach, plażach" za pomocą tych zdjęć).

Ten film mnie zagarnął. Wyraził kawał moich dążeń z całego życia.

W wieku nastu lat formował moją wrażliwość artysta malarz i performer. Miałem wystawę rysunków, następnie fotografii w domu kultury, czasem nawet mogłem zarobić bawiąc się w to. Pracowałem jako dziennikarz i w szkole. Jeździłem rowerem po Polsce, Litwie, Niemczech, Belgii, Francji, rozbijając namiot czasem na polach kempingowych lub na dziko - spotykałem różnych ludzi, bywało nawet, że zgłaszałem przestępstwo. Przez prawie 2 lata opiekowałem się starszą osobą. Nawróciłem się na mocniejsze chrześcijaństwo.
To wszystko ujrzałem w tym filmie. Chrześcijaństwo dostrzegłem w podmiotowym podejściu obojga artystów do ludzi, dowartościowywaniu ich, wydobyciu z cienia, a także we wzajemnych przyjaznych relacjach JR i Vardy, w docenieniu starosci. Podróże w zmienności krajobrazów i typów ludzkich. Naukę sztuki i jej praktykowanie w reagowaniu artystów na krajobraz, architekturę, ludzi i interakcje między tymi "elementami", a również w fotografowaniu, w ujrzeniu czegoś PONAD i piękna w tym, co spotykali, czasem w szarzyźnie. Co ciekawe, w twórczości zaprezentowanej w filmie mieliśmy pogodzony ogień z wodą - konceptualizm czy surrealizm z personalizmem, podmiotowym traktowaniem ludzi oraz z otwarciem tak zwanych szarych ludzi, że wypowiadali czasem rewelacyjne oceny życia, sztuki, filozofii życiowej. Naklejanie zdjęć - niby ekscentryczne, zakorzenione w dadaizmie, konceptualizmie - było często jak okrycie człowieka ciepłym kocem, było wreszcie zbliżeniem się do CZŁOWIEKA, a nie prowokowaniem go. Współczesna sztuka zbyt często prowokuje, szantażuje emocjonalnie, stwarzając przy tym pozory służebności, ideowego zaangażowania.

Czytałem na tej stronie oceny i wypowiedzi krytyków o "Twarzach, plażach". Nieprzekroczenie oceny "8" być może wynika z tego, że w świecie X Muzy - i w innych sztukach - odwykliśmy od wszechobecnego w filmie klimatu sentymentu i ciepła, akceptacji ludzi. Owszem, każdy film to pewne ukształtowanie rzeczywistości, pewna kreacja - widzieliśmy niemal wyłącznie ciepłe relacje między Vardą a JR, jawili się jak dobre wróżki w krainie szarzyzny, jednego z krytyków zirytowała zbyt "piękna" muzyka... Mimo to uznałem, że wymienione na początku mojego tekstu wartości (zwłaszcza pogodzenie współczesnej sztuki z emocjami, pragnieniami, życiem zwykłych ludzi) warte jest wysokiej oceny filmu.

Te dowcipne dialogi... ta mądrość i poczucie własnej godności u ludzi biednych lub doświadczonych... to wyłuskiwanie z pyłu diamentów... (a opowieści emeryta w jego fantazyjnym domu o życiu tylko z emerytury słucha się inaczej po proteście "żółtych kamizelek").
Tylko wątek z Godardem uważam za nadużycie. Miał prawo Godard uniknąć spotkania, jeśli miało przebiec z kamerą lub w jakimś połączeniu z kręconym filmem. Nawet Godardowi trzeba było nałożyć "koronę", którą koronowano pokazanych w filmie tak zwanych zwykłych ludzi. Tylko że trzeba było to zrobić w inny sposób. On też ma swoją godność i prawo do tożsamości,"swojości", własnych nastrojów, własnego niechcenia lub chcenia. Być może po raz pierwszy w tym filmie (a ściślej poza nim) uczcić go trzeba było z dala od obiektywu i bez nawet jednego wspomnienia o reżyserze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones