PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=603016}

Twixt

4,5 994
oceny
4,5 10 1 994
5,0 3
oceny krytyków
Twixt
powrót do forum filmu Twixt

What the hell, Francis?

użytkownik usunięty

Zaczyna się intrygująco. Ujęcia opustoszałego miasteczka, Tom Waits w roli narratora, opowiadający o miejscu "poza światem", schronieniu dla odmieńców i wyrzutków. Czuć delikatne opary atmosfery horroru i... to wszystko. Po wprowadzeniu do historii głos Waitsa znika bezpowrotnie. Przyjemnego klimatu uświadczymy tylko miejscami. Zostaje tylko obraz, pod którym mógłby podpisać się każdy student szkoły filmowej. Mieszanka niedorobionego fantasy/horroru z elementami komicznymi, które zupełnie burzą "napięcie". Po seansie nie pozostaje żaden dialog czy ciekawie rozegrana scena - a należy pamiętać, że mówimy o twórcy "Ojca chrzestnego" i "Czasu Apokalipsy", które obfitują w takowe.

Historia wydaje się potraktowana pobieżnie, nie rozwinięto żadnych wątków pobocznych czy też ciekawych postaci, sytuacji jakie napotyka przybysz z miasta w tej małej, zamkniętej społeczności. Film jest w gruncie rzeczy głupkowaty - Hall Baltimore przyjeżdża do zabitej dechami mieściny, aby promować swoją najnowszą książkę. Od miejscowego szeryfa dowiaduje się o potencjalnym seryjnym mordercy (oraz tego, że jest nazywany "Stephenem Kingiem dla ubogich"). Bohater wyczuwa temat na nową książkę, jednak niemoc twórcza pozwala mu jedynie na spożywanie większych ilości alkoholu. Po kilku głębszych odwiedza krainę marzeń sennych, po której przewodnikiem będzie Edgar Allan Poe, mający pomóc Hallowi w napisaniu zakończenia książki. Jeśli wyda Ci się to ciekawe, to wiedz, że takie nie jest. A przynajmniej w tym filmie. Jest beznamiętnie, zachowawczo.

Żeby tak nie narzekać, powiem że nie był to czas stracony. Lubię motyw osoby z zewnątrz przyjeżdżającej do sennej, ksenofobicznej mieściny. Gdzieś na głębokiej prowincji, pełnej niechlubnych tajemnic. Fajny jest też pomysł z wieżą zegarową posiadającą siedem tarcz, wskazujących różne godziny. Do tego morderstwo z przeszłości, podejrzana młodzież imprezująca nad jeziorem, przebłyski klimatu. Nawet cyfrowy obraz mi nie przeszkadzał - noc wydawała się zimniejsza, bardziej sterylna. I to chyba tyle, naprawdę niewiele zostaje w pamięci po seansie. Bardzo chciałem, żeby ten film mi się spodobał. No trudno.

Z jednej strony Coppola jest wielki. W latach 70. nakręcił niemal same arcydzieła, które obrosły kultem. Ciężko kontynuować pracę z taką etykietą. A jednak Coppola odciął się zupełnie od tego i dalej robił "swoje" filmy. Zresztą w odcinku "Inside the Actors Studio" wspominał, jaką męką okupione były dwie części "Ojca" i "Czas". Odtrutką była "Rozmowa" - film mały, skromny, właśnie taki, jakie Coppola chciał kręcić. Szkoda tylko że po roku 1980 zaledwie "Rumble Fish" zasługuje na uwagę. Iskierkę nadziei rozpaliła we mnie "Młodość stulatka", nakręcona po dekadzie milczenia. Film daleki od ideału, ale bardzo przyjemny w odbiorze. Po raz pierwszy Francis puścił w ruch cyfrowe kamery pod okiem początkującego operatora z Rumunii - wszystko wyszło ok. Później stworzyli nieco kulawego "Tetra". Niestety ich najnowsze dziecko, kosztujący 7 mln dolarów "Twixt" wygląda jak krok w tył dla obu panów. W filmie znalazły się nawet krótkie sceny z wykorzystaniem technologii 3D - widziałem "normalną" wersję, ale szczerze wątpię żeby były jakoś szczególnie imponujące.

Na imdb ktoś porównał doświadczenia płynące z seansu "Twixta" do obcowania ze starą, pecetową przygodówką typu "Phantasmagoria". Coś w tym jest. Film ma swoje króciutkie momenty i zalążki potencjału aby być klimatycznym kinem grozy - nieważne czy opartym na oklepanych schematach, skręcającym w stronę kina klasy B. czy oryginalnym, autorskim. Ważne, że zrodzonym z miłości dla kina, dającym zwykłą przyjemność oglądania. Dlatego tak bardzo szkoda, że "Twixt" wygląda zaledwie jak szkic filmu, rama, którą należy wypełnić obrazem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones