Jeśli nie przeszkadza Ci brak dialogów, czarno-białe zdjęcia, ziarnista taśma (film kręcony na taśmie 16mm), długie i surowe ujęcia to polecam się zmierzyć z tym filmem. W swoim gatunku wyróżnia się przede wszystkim skrajnie realistycznym podejściem do tematu, celebracją zwyczajnych codziennych czynności (parominutowe ujęcia kąpieli, pontonu stojącego na jeziorze, czytania książki itd.) Pojawia się także "rozładowująca" nudę muzyka odtwarzana ze starych gramofonowych płyt, którą Jake - człowiek w średnim wieku mieszkający w środku lasu z dala od cywilizacji - słucha przy pracy.
Skrajnie realistyczny obraz ludzkiej samotności utrzymany w konwencji następujących po sobie pór roku. Przypuszczam, że świetnie sprawdziłby się w konkursie głównym festiwalu "Nowe Horyzonty". Zwycięzca nagrody FIPRESCI sekcji Orrizonti na tegorocznym festiwalu w Wenecji.
Przykuwająca uwagę rola Jake'a Williamsa, który wcześniej już współpracował z Benem Riversem przy krótkim metrażu "This is My Land" (2006).
Specyficzny rodzaj kina. Rzecz raczej dla wytrwałych i szukających spokoju (można się przy "Two Years at Sea" niewątpliwie wyciszyć i taki chyba był zamysł twórcy). Zarazem dobra odmiana od kina bombardującego ilością i natłokiem obrazów.