Dosadny i naturalistyczny, a jednocześnie ciepły i niesłychanie wzruszający. Nowy film Henryka Dederki przybliża fenomen musicalu "Klimakterium… i już!" – w którym cztery tytułowe "tygrysice" - z przymrużeniem oka, ale bez owijania w bawełnę – opowiadają i śpiewają o życiu po menopauzie. Przez bijący rekordy popularności spektakl (ponad 2000 przedstawień w Polsce i na świecie!) przewinęło się kilkanaście wspaniałych aktorek (wśród nich m.in. Ewa Złotowska i Krystyna Sienkiewicz). Dla niektórych było to ostatnie spotkanie ze sceną.

Elżbieta Jodłowska, autorka sztuki "Klimakterium i już" postanowiła że złamie kolejne tabu. Stworzyła dwugodzinną tragifarsę poświęconą uderzeniom gorąca, plamom na skórze, otyłości, atakom histerii, szwankującej pamięci, zanikającemu libido. Widowisko wzbogaciła piosenkami i tańcem. Występy są przyjmowane owacjami na stojąco.
Kamera towarzyszy teatrowi objazdowemu w trasie. Rejestruje wysiłek związany z trudami podróży i z występami w dwóch miastach dziennie. W każdym mieście wystawiane są dwa spektakle. Zdrowie aktorek jest nie najlepsze. Trzeba pilnować godzin brania leków, dowiadywać się o wynik biopsji, morfologii, uważać na łamliwość kości. Nie wolno ulegać zmęczeniu, depresji, słabnącej wierze w człowieka.
Niezależnie od tego czy występ jest w Gostyninie, czy w Berlinie - widownia zawsze jest w ekstazie. Wielbiciele oglądają show po sześć razy. Spektakle "Klimakterium i już" są określane jako "zbiorowe seanse terapii".