Może nie jest to arcydzieło, ale trzeba przyznać, że jest to dobrze zrobiony film. Temat zemsty może oklepany, ale wpleciony w ciekawą historię sprawdza się zupełnie nieźle. Akcja budowana jest powoli, więc dzięki temu możemy lepiej poznać bohaterów i obserwować ich rozterki wewnętrzne oraz przemiany. Cieszy mnie to, że ktoś mimo niskiego budżetu jest w stanie zrobić interesujący film, który stawia na fabułę, a nie na efekty specjalne i przy tym potrafi wciągnąć, a momentami nawet poruszyć. Aktorsko nie ma się do czego przyczepić. Sisley i Yin wypadli bardzo dobrze w swoich rolach. Jedyną rzeczą, która nie spodobała mi się w tym filmie jest krótki pojedynek między głównymi bohaterami. W trakcie seansu liczyłem na jakąś dłuższą walkę, a skończyło się dość szybko, ale przynajmniej twórcy byli konsekwentni i postawili na realizm sytuacji, a nie na zbędne efekciarstwo. Czarny charakter robi wrażenie, bo nie jest typową kukiełką jak w bezpłciowych amerykańskich produkcjach. 7/10.