Takie filmy kojarzą mnie się opowieściami z tzw głębokiego PRLu o tzw złym Wujku Marcinie (nazywanym przez dzieci "diabłem") który który jak wieś gminna niesie pracował onegdaj w jakimś domu dziecka ,gdzie uwielbiał torturować podległe mu dzieci ,dusić je ,przypalać ,uderzać głową o ścianę (najbardziej lubił dusić) itp Proceder ów trwał wiele lat .Trudno orzec ile w tej opowieści jest prawdy ile ludzkiej gadaniny .W każdym razie pewnego dnia znaleziono ludzkie szczątki które udało się zidentyfikować po fragmentach ubrania,obuwia (badań genetycznych wtedy nie wykonywano ) Wyglądało to tak jak gdyby ktoś wycisnął wujka Marcina jak surową kiełbasę albo pastę do zębów.
Ówczesny wydział śledczo dochodzeniowy nie mógł tego zrozumieć (czego jego jednak można oczekiwać od milicji w latach 60 w polsce ? ) Niepokojące były dwie okoliczności tej sprawy , nie da się przecisnąć dorosłego człowieka przez 10 cm otwór i rozsmarować na suficie. znajdującym się 5 metrów na ziemią Wujka Marcina znaleziono w sali gimnastycznej domu dziecka gdzie jak wykazało później śledztwo,najczęściej dusił i torturował podległe mu dzieci . Nigdy nie odnaleziono sprawców tego makabrycznego czynu .Ilość ofiar wujka Marcina nie ułatwiały poszukiwań .Okoliczni bajkopisarze opowiadali później bajki o chłopie wysokim na 4,5 metra który dokonał pomsty na wujku Marcinie .Milicja jednak nie dawała wiary tym opowieścią.
To tylko pokazuje iż samo życie piszę ciekawe scenariusze .