W amerykańskim systemie prawnym oskarżeni na własnym procesie nie muszą składać zeznań... mogą zostać powołani na świadków JEDYNIE przez własnego obrońcę - a ten z reguły odradza klientom oskarżonym o morderstwo zeznawanie, (bo - powiedzmy sobie szczerze - większość z nich jest winnych i mogło by się szybko i skutecznie pogrążyć w tzw. krzyżowym ogniu pytań)...

W polskim procesie oskarżony też ma prawo odmowy składania wyjaśnień - jest to logiczne - nijak go do tego nie nakłonisz - na sali sądowej nie podłączysz jaj do akumulatora - "bo z nim wszyscy gadają" - z czego skrzętnie skorzystał np. Mr Rywin.

Tak samo rodzina i bliscy nie musi - bez konsekwencji - zeznawać na niekożrzyść takiej osoby.