Z początku kamera w hipnotyzujący sposób śledzi piękną, młodą kobietę (Diana Dors)
idąca uliczkami w biały dzień. Celem jej spaceru okazuje się być morderstwo… Od tej pory
śledzimy na przemian więzienne losy naszej bohaterki i historię romansu, który pchnął ją
do tak drastycznego czynu. Wszystko nakręcone bardziej stylowo, najwidoczniej na
większym budżecie, niż trzy lata młodszy „Żółty balonik”, jednak tamta historia bardziej mnie
porwała. "U progu ciemności" to klasyczny dramat, kręcony na modłę Hollywood, jednak
zrobiony bezbłędnie. Bardzo dobrze zagrany, z ładnymi zdjęciami i muzyką. Nie powala, ale
dobrze się go ogląda. Historia jest dość ciekawa, a może nawet przejmująca, a główna
bohaterka może budzić jednocześnie podirytowanie i empatię. Dobra rzecz. Warto
zapoznając się z filmografią niedocenionego J. Lee Thompsona zacząć właśnie o tych
starych, zapomnianych obrazów.
Wczoraj grali w Iluzjonie. Pewnie też tam widziałeś?:) Szkoda, ze taki mało znany. Polecam też "Kobietę w szlafroku".
Wczoraj byłem na działce :) Kiedyś sobie "pożyczyłem" z netu. fajny też jest "Żółty balonik" Thompsona. "Kobietę..." też sprawdzę, dzięki!
Myślałem, ze w Iluzjonie w 2012. Wiem, że tam czasem przebywasz. Jakby co polecam tam retrospektywę, która właśnie trwa:)