"Ucieczka na srebrny glob" Kuby Mikrudy to niewyczerpana tyrada o spełnianiu nawet tych niespełnionych marzeń, mówieniu własnym głosem i życiu własnym życiem, samostanowieniu o sobie. Mnóstwo tu kinofilli bo wiadomo, że dokument opowiada o najsłynniejszym przerwanym projekcie filmowym w polskim kinie, który został dokończony po 11 latach czyli pierwszym polskim science - fiction "Na srebrnym globie" Andrzeja Żuławskiego, ale ta opowieść bardzo mocno dotyka jego życia osobistego i twórczości próbując zdefiniować czym jest wolność dla artysty. Nie wiem czy więcej dowiedziałem się o produkcji tego wyjątkowego filmu czy może bardziej próbowano mi sportretować figurę modernistycznego reżysera, a może obie te kwestię? Mam wrażenie, że Kuba Mikruda podołał bardzo ciężkiemu orężu i jestem ciekaw jak się czuję z tym co zebrał. Zabrakło mi tu domknięcia polemiki między Żuławskim a Wajdą. Odleciałem na srebrny glob wraz z nim i wracam stamtąd pełen burzliwej miłości. Walory edukacyjno - rozrywkowe świetnie wykreował montaż, a film, życie i polityka stanowiły tutaj bardzo plastyczny kontekst historyczno - biograficzny. To nie jest biografia, ale dydaktyczna opowieść o filmie.