Zdecydowanie bardziej dramat psychologiczny niż horror. Dzięki temu unika głupkowatej dosłowności, balansując pomiędzy klimatem kryminalnej części „Twin Peaks” a „Piknikiem pod Wiszącą Skałą”. Pierwsza połowa nuży i irytuje, zwłaszcza jeśli ktoś nie nabył odporności na rozkapryszone kilkulatki. Końcówka zdecydowanie lepsza.
Wątki sugerujące możliwość metafizycznej natury ukazanego konfliktu rodzinnego, poprowadzone dobrze, subtelnie, z silnym wskazaniem na postępujący rozpad więzi matka-dziecko, ukazany w podwójnej konfiguracji.