Wiele rzeczy które można odbierać nieracjonalnie w tym filmie mogę obronić, jak choćby to że kilka razy zostaje złapana i ja puszczają lub nie specjalnie próbują ją złapać bo to jest ciekawe i po części buduje dopiero postacie.
No ale niestety scena w której nasza bohaterka chowa się w chatce, kiedy wie że tam będą ją pierwsze szukać delikatnie mówiąc śmieszy. Już samo to że to drewniana chatka ze szklanymi oknami zapewnia zero bezpieczeństwa, a ona zamyka drzwi, i blokuje go stołem (a w pierwszej chwili myślałem że ona go przesuwa żeby dostać się do schowka pod nim) a ona po prostu opiera nim drzwi. Bierze nóż kuchenny i chowa się w kącie za ...krzesłem.
.... a chłopaki od tak sobie przecież wjeżdżają przez ścianę.
Sam to trochę bronie że to pustkowie no ale jednak, już lepiej było by się przyczaić gdzieś w pobliżu.
A i też to jest dzikie Australijskie kino, więc to co trzeba właśnie dostarcza.