No właśnie ale... duże ale. Jay Baruchel zagrał w nim jak pajac i psuł cały odbiór. Jego gra zupełnie nie pasowała do filmu fantastycznego w żadnej mierze, raczej parodii klasy B.
W dodatku ja rozumiem kino familijne, ale niestety cały film nie jest familijny, jest po prostu infantylny i mnie jako fana fantasy ZUPEŁNIE zniechęcił. Wersja dubbingowa to już w ogóle jest szczyt szczytów i gdyby nie to, że oglądnąłem też w ang. podkładzie nie dałbym więcej niż 2 niestety. Co najbardziej denerwuje to to, że film miał naprawdę ogromny potencjał.
Zgadzam się z Tobą. Tematyki fantasy nie powinno się łączyć z familijką, bo to strasznie psuje odbiór
Potwierdzam. Zmarnowany duży potencjał, za dużo poszli w efekty specjalne i komedyjko-słitaśne dialogi. Zmarnowana sprawa, ale obejrzeć można i daję7/10