Film jest dobry i zdecydowanie warto go obejrzeć, jednak jako adaptacja wypada miernie. Zarówno fabuła jak i postacie zostały spłycone, niestety tyczy się to większości
adaptacji Kinga, jak dotąd jedyne dobrze zrobione jakie miałem przyjemność obejrzeć to "Zielona mila", "Skazani na shawshank", "Mgła" i "1408". "Uczeń szatana" niestety
zostaje za nimi daleko w tyle.
Wydaje mi się, że reżyser chciał urzeczywistnić opowiadanie, bo ciężko uwierzyć w to, że jakiś nastolatek zacznie mordować bezdomnych pod wpływem historii.
Również popieram Twoje słowa Ejkiczi. Powieść świetna, film słaby. Postacie spłycone, wątki pozmieniane choćby ważny wątek z końcem gdzie Ed w filmie odjechał a w książce został zastrzelony. Również o tym jak się dowiedział o rzekomym dziadku jest zmienione. Czy np spalenie munduru w książce zajmuje się tym Dussander a w filmie to Todd pali go. Można wymieniać by te przykłady bez końca.
Stonesi - Także przeszło mi to przez myśl. Pewnie jest dużo w tym prawdy.
Racja. Film sam w sobie jest całkiem udany i mimo licznych i czasami wręcz rażących sprzeczności z książką (na przykład końcówka i wrażenie, że dla Todda wszystko kończy się 'dobrze', o ile tak to można nazwać) nie uważam czasu nań poświęconego za stracony. Wydaje mi się jednak, że bez uprzedniego czytania 'zdolnego ucznia' film spodobałby mi się o wiele bardziej. Więc mimo tego, że film zasługuje według mnie na mocne 8, coś nie pozwala mi postawić takiej noty. Właśnie te sprzeczności.
Zazwyczaj adaptacje filmowe są gorsze niż książki, na których bazują. A jeśli chodzi o zakończenia, to w przypadku Kinga, jest już chyba regułą, że są zupełnie inne niż książkowe. Przez to, ilekroć oglądam jakąś adaptację tegoż autora (zawsze po wcześniejszej lekturze) to zazwyczaj stwierdzam podobnie do Ciebie, że bez uprzedniego czytania film podobałbym mi się bardziej, jednak nie wyobrażam sobie takiej kolejności :)