Napisał koleś, który Świat według Bundych ocenił na 9/10, a dla porównania Zieloną milę na 7/10:/ Tak na marginesie, każdy wie, że Król lew zasługuje na 10/10.

Ostatnim zdaniem podsumowałaś swoją wypowiedź, a tylko gwoli ścisłości: "Świat wg. Bundych" to wg mnie jeden z najlepszych seriali komediowych jakie powstały, więc dostał 10/10. Nie porównywałem go do przereklamowanej "Zielonej mili", której jako mystery/drama dałem ocenę 7.

eee... Pomyłka: 9/10 dla Bundych...............

"Napisał koleś, który Świat według Bundych ocenił na 9/10, a dla porównania Zieloną milę na 7/10:/ Tak na marginesie, każdy wie, że Król lew zasługuje na 10/10."

Napisał koleś ktory 3\4 ocenianych filmów uważa za arcydzieła :)

O, a Ty najwyraźniej znasz wszystkich użytkowników, że wiesz kto jest dzieciakiem a kto nie? Dla mnie ten film jest dużym rozczarowaniem. Co prawda sama gra aktorska Rockwella podnosi poziom każdego filmu w którym się on pojawi, ale tutaj nawet on nie przesłania niedostatków scenariusza. Choke ogląda się bez emocji - niby jest kilka zabawnych scen, ale ogólnie słabo. Może gdyby za kamerą byli bracia Coen coś by z tego wyszło. A tak: 5/10

Bracia Coen mają niezwykły dar nudzenia mnie przez około półtorej godziny, a potem pozostawienia w poczuciu beznadziejności ludzkiej egzystencji. (Z pominięciem "No Country for Old Man" i "Big Lebowski", przypomina autor) Masz inne zdanie? Pewnie tak, ale to nie temat na dyskusję o tym.

W "Choke" spodobał mi się humor, a sceny erotycznie niezdrowo mnie pobudziły. Reżyser przedstawił spójną wizję, pokazującą kolejne wątki, które powoli układają się w spójną całość. Ma też happyend i przesłanie w które jestem w stanie uwierzyć.

James, tak sie składa że bardzo lubię Palahniuka. Czytałem "Udław się" już jakiś czas temu. Byłem ciekaw jaki będzie film i przyznam, że się zawiodłem. Względem książki to jest jest mielizna;/

Książka ma paręset stron, a film parędziesiąt minut. Wiadomo, że film NIGDY nie odzwierciedli i nie dorówna filmowi, więc zejdźcie na ziemie i dajcie sobie luzu. Śmieszą mnie konformistyczne, nieprzemyślane opinie "aaa książka była lepsza". Gdyby dobrze zekranizować książkę, to film musiałby trwać parę godzin... Tylko kto by to oglądał i sfinansował?

PS. Lepiej został przeniesiony "Fight Club" aniżeli "Choke", ale "Choke" także zabawny, sarkastyczny, ironiczny z dobrą muzyką oraz szybką nieprzewidywalną akcją i znakomitym Rockwellem. Dla mnie 8/10. Pozdrawiam!

Ale mogliby przenieśc z książki nieco więcej niż 10 stron.

Zakładam mc,że Twoja opinia na temat naszego konformizmu oraz płycizny osądu na temat filmu, wychodzi z Twej wszechwiedzy na temat naszych intencji oraz psychiki i intelektu... Prawda jest taka, że jak napisał kolega post wyżej, została zekranizowana zaledwie marna część książki. "fight club" też objętością nie grzeszy jednakże udało się nakręcić coś wartościowego w podobnej ramie czasowej filmu. Film jest wierną, dosłowną kalką książki. Problem jednak polega na tym,ze jeżeli już kręcimy kalkę to nie wycinajmy z niej chociażby scen kluczowych dla fabuły, scen, które nadadzą filmowi siły przekazu fksiążki. Nie mówię tu o 3 godzinach. Powiedz mi ile znasz filmów na podstawie książki, które jednak mają jakąś wartość. Takich, które nie mają 3 godzin. Jak sądzisz jest jednak wykonalne nakręcenie czegoś wartościowego na max 2h oglądania?

Oczywiście znajdą się filmy, które skoncentrowały najważniejsze przesłanie, np. "Lot nad kukułczym gniazdem", "Misery", "Chłopcy z ferajny", "Myszy i ludzie" czy też "Ojciec Chrzestny". Ale... powieści Palahniuka są dosyć wielowątkowe i wielopłaszczyznowe, stąd niesłychanie ciężko przenieść je na ekran, aby nie urazić fanów jego twórczości. Z pewnością scenarzysta, reżysera mogli ująć ten lub inny wątek, dokonać innej selekcji. Zawsze znajdą się osoby niezadowolone, mniej niezadowolone i nieusatysfakcjonowane. Jednakże nieco drażniące są puste slogany z cyklu "książka była lepsza", bo jest to oczywiste. Film nie dogoni literatury.

Akurat z "Ojca..." wycięto najlepszy wątek (młody Vito). Dlatego najbardziej lubię drugą częśc.:)

Oczywiście, "Fight Club" też nie jest najlepszą ekranizacją (w połowie zaczyna się bieganie i tyle), ale w wypadku "Choke" to jakaś kpina jest po prostu. Mogliby to przynajmniej do kupy złożyc, a nie wyciąc najbardziej obrazoburcze motywy i zrzucic to na kupę...

Oczywiście,że filmowi jest cięzko dorównać książce. Mi jedank chodzi o to,że reżyser wyciął elementy których nie musiał. Takie proste sceny, które nadałyby sensu, a nie przedłużyłyby filmu o lata świetlne. Pisząc "mielizna" miałem na myśli to,że, przynajmniej dla mnie, film nie dorównuje nawet w drobnej mierze książce. Mi nie chodzi o to żeby poruszał każdy aspekt zawarty w książce, bo jeszcze momentami by nam porno wyszło;). Taki główny bohater, w filmie mam wrażenie,ze to jest taka trochę lebiega. Momentami odnosiłem wrażenie,że koleś ma permanentna deprechę w tym filme. Bardzo mocno
okrojono film np. o jego seksoholizm. Kilka scen, jakies 7 min więcej max, a ksiązka na tym już by zyskała chociażby więcej cynizmu. Na razie tyle, wiecej nie będe chwilowo pisał, bo po ostatnim poscie(bynajmniej nie z nerwów;D) wylądowałem w szpitalu, wlaśnie wróciłem i jeszcze mam lekki mętlik w głowie;) jak podyskutujemy to się może później dolączę;)

Fight Club dorównał książce, a fakt, że Choke nie za bardzo sprawia, że FC dostał ode mnie 10.


James, widzę, że nie tylko na forum Blade Runnera lubisz upubliczniać swoje młodzieńcze frustracje.

hehehehe

Ale Huston jest wspaniała xD

to jak w koncu- warto, czy nie warto obejrzec ten film? pyta fan palachniuka :)