Jestem niesamowicie zaskoczony tym filmem. Dla mnie to dowód na to, że telewizyjne niskobudżetówki też mogą być wartościowymi filmami. Na tle innych katastroficznych produkcji wyróżnia się bardzo pozytywnie.
Po pierwsze, stara się być realistyczny (a to osobiście bardzo lubię). Wydaje się być poprawny naukowo (przynajmniej w większości) i przemyca wiele ciekawych informacji na temat N.E.O. Wcale się nie zdziwiłem gdy wśród napisów końcowych zobaczyłem takie nazwy jak NASA czy Discovery Channel.
Fabuła jest dobra (jak na film katastrowiczny wręcz bardzo dobra) i trzyma w napięciu do samego końca. Do końca miałem obawy o to czy nie spartolą zakończenia jakimś wymyślonym w ostatniej chwili cudownym sposobem ocalenia świata ale na szęście wszystko wyszło nieźle i wiarygodnie. Mam co prawda zastrzeżenia do tego czy w rzeczywistości USA postąpiło by tak samo jak w filmie ale nie będę się czepiał bo w ramach scenariusza to rozwiązanie się obroniło i nie razi. Choć z drugiej strony jak ktoś jest uczulony na patos to pewnie będzie mu to ciężko przełknąć.
Kolejna sprawa to postaci. Zarówno zachowanie naukowców i jak i rządu jest mocno na plus. Zwłaszcza podobała mi się postać generała, który na szczęście nie okazał się typowym zakochanym w atomówkach bezmózgiem. Jedynie wątek romantyczny wyglądał mi na dodany trochę na siłę.
Efekty nie rażą, tak samo jak aktorzy i muzyka. Ot, standardowy poziom telewizyjny.
Podsumowując, jeden z najlepszych filmów katastroficznych jakie widziałem. Wciągająca fabuła plus naukowy podstawy to zdecydowanie coś co lubię.