Intryga, mimo iż jest przemyślana, to jakiegoś większego wrażenia na mnie nie zrobiła. Nie ma tu żadnych twistów, które by mnie zwaliły z nóg.
Natomiast dwie rzeczy mi się rzuciły w oczy. Pod koniec kiedy jest rozmowa o komorze gazowej i wyjaśnienie całej fabuły, to strażnik stoi obok i słyszy wszystko, a mimo to nie reaguje? Druga sprawa, to fakt, że skazaną osobę już po 1-2-3 dniach chcą wrzucać do komory (wtf?!) W celi śmierci siedzi się co najmniej kilka miesięcy, często się zdarza, że są to lata, a nawet kilkanaście lat! Musi być stuprocentowa pewność, a tutaj śledczy wyraźnie mieli wątpliwości. Strasznie grubymi nićmi to było szyte.
Jeśli jednak przymknie się oko na te niedopatrzenia, to ogląda się całkiem znośnie. Fajny klimacik, śliczna Marisa Mell, zakończenie też mi się podobało.