Mam takie odczucie jakby reżyser chciał wybielić Hitlera. Czy tak destrukcyjny człowiek mógł być jednocześnie delikatny i wrażliwy jest dla mnie kwestią sporną. Filmowy Hitler jest bohaterem, herosem z kontrowersyjnymi ideami. Ale patrząc na to od strony filmu- wszystko dla dobra państwa. Obozy koncentracyjne, cierpienie ludzi jest delikatnie sygnalizowane- lecz na głównym tle widzimy wrażliwego człowieka opiekującego się pieskiem, biorącego ślub, wspaniałomyślnego i przywiązanego do swoich pracowników. Mam wrażenie, że to opowieść o zupełnie innym człowieku.
Też zawsze mam takie wrażenie, kiedy czytam coś "dobrego" o tym człowieku - w końcu wydaje nam się, że ktoś tak okrutny nie może być np. wrażliwy. Ale tak samo niektórzy mówili chociażby o Mengele, bo dawał dzieciom cukierki, zanim zabierał je na śmierć.
1. Hitler był przywiązany do niektórych swoich podwładnych.
2. Hitler oprócz matki w swoim życiu kochał tylko psy.
3. Film przedstawia ostatnie godziny Hitlera w bunkrze więc gdzie tu miałyby być obozy koncentracyjne.
4. Hitler miał swoje idee. Nie kazał mordować tylko po to bo lubił zabijać.
5. Hitler wziął ślub w bunkrze więc brak tej sceny byłby kłamstwem historycznym.