Powiesić reżysera! Ten film momentami bardziej przypomina przesycony erotyką horror całkowicie pozbawiony jakiegokolwiek smaku, aniżeli powieść o miłości. Leją się tutaj tony krwi, widz znajduje się przeważnie w zaciemnionym podziemiu Opery, w dodatku tytułowy Upiór wcale upiora nie przypomina.
Niczego nie ratuje również muzyka Ennio Morricone. Dobra jak dobra, ale nie do takiego czegoś...
Podzielam opinie poprzedników. Pierdolić Argento i jego "dzieła", niech ten erotoman kręci je sam dla siebie :/