Mnie to poraża w filmach o prymitywnych cywilizacjach. Zastanawia mnie ile w nas - ludziach, przecież nieraz w tym samym wieku, co ja, prymitywnej istoty gotowej zabić zwierzę w nieludzki sposób, bo tak lepiej smakuje, a ile w nas niespokojnych myśli o cierpieniu zwierząt, choćby w ubojniach. A w ubojniach dzieją się rzeczy o niewyobrażalnym wręcz okrucieństwie zwierząt,dokonywanych przez niebezpiecznego dla istot żywych, pana życia i śmierci Homo Sapiens.
Może Nikicie Michałkowowi też przyszło to do głowy, bo odwraca wzrok od scen okrutnej rzezi, dlatego i ja nie poprę tych przemyśleń, tym, co dziś zobaczyłem w TV arte: gdzie świnie kolejno wleczone są pod poduszkową prasę, która unieruchamiając je przygniata do podłogi, a Homo Sapiens podcina im gardła...
Jeśli, jako filmowiec widzę stworzenie gwałcone przez inne stworzenie, powinienem je (1) bronić, czy (2) filmować? Czy film z wyborem 2 może być w ogóle świetny?

Sugerujesz, że twórca filmu przyrodniczego powinien rzucić się na lwa, który poluje na antylopę?
Ale (1) z gołymi rękami, czy (2) z bronią?
A co z tą antylopą? Przecież ona też gwałci żywe stworzenie - trawę. Nie dość, że ją depcze, to jeszcze, o zgrozo, zjada!

Po pierwsze: Urga to nie film przyrodniczy, chyba że istoty rozcinające brzuch żywej owcy i wyjmujące jedną ręką z jej wnętrzności co smakowitsze dla nich kąski, a drugą przytrzymujące pysk nieszczęsnego zwierzęcia, bo to nie ono rzęzi, tylko wyje jak najbardziej poetycki duch stepowy, są tyko skansenem dla filmowców,
Po drugie: gdyby trawa miała taki system nerwowy jak owca, a co gorsze, taki jak my, oprawcy: Homo Sapiens, pewnie nie kosiłbym jej kosiarką spalinową.

http://www.planeteplus.pl/dokument-inteligencja-roslin_36416
Obejrzyj, poczytaj, pomyśl i skonsultuj się ze swoim sumieniem, jeśli je w ogóle posiadasz, zwyrodniały masowy morderco roślin.

Rozumiem. Dziękuję za naukę o inteligencji trawy i pokrzyw. Nie zamierzam już więcej ciągnąć tego tematu. Ave.

Ja też nie będę dalej rozmawiał z botanicznym sadystą i zabójcą tysięcy niewinnych źdźbeł trawy.

Oj się temat rozinął ;)

Dla mnie to bardziej naturalne gdy człowiek takie zwierzę własnoręcznie wyhoduje, karmi je, pędzi na pastwisko i dba o nie, a koniec końcem zjada, niż gdy mięso pochodzi z "humanitarnych" fabryk. Przypomina się tu cytat, że "śmierć jednostki to tragedia, a śmierć milionów to statystyka". Nomadzi nie zabijają na próżno i nic z takiego zwierzęcia się nie zmarnuje. A wystarczy wejść do restauracji by zobaczyć jak wiele zwierząt ginie na próżno, kończąc jako niedojedzone posiłki.

Przez tą scenę wyłączyłem ten film. Przeczytałem tutaj wcześniej o niej i już odechciało mi się go oglądać, ale zaryzykowałem. Kiedy ta owca była odwrócona i kamera nie pokazywała szczegółowo można to było jeszcze potraktować jako grę aktorską, ale kolejne sceny, które utwierdziły w autentyczności zabicia już wykluczyły dalsze patrzenie. Jestem czuły na cierpienie zwierząt, a pokazywanie w filmach ich zabijanie zupełnie nie jest potrzebne. Po co to? Wie się mniej więcej w jaki sposób prymitywne ludy zabijają zwierzę, no chyba, że celem reżysera było uzmysłowić to szerzej ludziom i zmusić do refleksji, tym bardziej, że matka w trakcie tego zdarzenia mówi do syna, który się bawił z koziołkiem, by go nie męczył. Straszne. Ja tego jednak nie kupuję i po tej scenie nie miałem ochoty dalej go oglądać.

Pewnie reżyser chciał oddać jak największy realizm. Tak wiem, że tak robią niektóre ludy ze względu na religię, zwyczaje, czy wygodę, nie rozumiem dlaczego właśnie tak. Kros pisał o filmie przyrodniczym gdzie lew zjada antylopę. Tyle, że lew nie ma narzędzi by nie zadawać zbędnego bólu, zresztą i tak zwykle swoją ofiarę dusi czy przegryza gardło.
Zainteresowała mnie fabuła ale przez tę scenę jednak odpuszczę sobie, szkoda bo pewnie film zainteresowałby mnie, jednak pewnie fabułę szybko zapomniałabym, a scenę nie...

Odkopię po latach - może innym się przyda. Mongołowie zabijają owce poprzez zaciśnięcie aorty. Podczas obdzierania ze skóry owca była już raczej martwa. pozdrawiam