Oglądałem go razem z kilkoma innymi etiudami.
Przed "Uwerturą" obejrzałem współczesny dokument "Bal na Victorii". Ogromny, przygniatający kontrast. Patrząc na możliwości techniczne dzisiejszych twórców, brak cenzury oraz wzorce w postaci chociażby takich filmów jak ten omawiany spodziewałbym się czegoś lepszego. "Uwertura" natomiast zaskoczyła mnie samym konceptem. Co za pomysł! W dodatku w pełni wykorzystany - a przecież tak łatwo w takim dziele o stworzenie karykatury własnego zamysłu.
Słuszne echo filmów Karabasza. Szczere przedstawienie bohaterów. Ujęcie nóg osoby siedzącej na krześle - genialne! Dzięki takim zabiegom pojawia się intymnośc będąca podstawą dokumentu. Bez tego nie możemy mówić o wejściu w sytuację. Czemu dziś twórcy ograniczają się do przedstawienia jedynie mimiki, skupiają się na słowach zamiast ukrytych w rozmowie 'symptomach'?
Rozbawił nawet Andy-ego 400... Brawo
"Ujęcie nóg osoby siedzącej na krześle - genialne! Dzięki takim zabiegom pojawia się intymnośc będąca podstawą dokumentu. Bez tego nie możemy mówić o wejściu w sytuację. Czemu dziś twórcy ograniczają się do przedstawienia jedynie mimiki, skupiają się na słowach zamiast ukrytych w rozmowie 'symptomach'?"
Dawno nie przeczytałem na filmwebie tak trafnego spostrzeżenia!