Dałam 5. I to nie ze względu na Pattinsona. Historia nie urzeka, nie czuję w ogóle klimatu filmu, muzyka nijaka. Ciekawe charaktery i ładnie zagrane, zwłaszcza Kristin Scott Thomas. Jednak film ten nie ma tego czegoś, po co mogłabym do niego wracać.

Dokładnie się zgodzę! Ja lubię Pattinsona, lubię też filmy stylizowane na zeszłe epoki, ale "Bel Ami" zupełnie mnie do siebie nie przekonał. Obsada bardzo dobra, ale nawet ona nie ratuje tego filmu. Ledwo go zmęczyłam tylko po to, by móc go uczciwie ocenić na 5/10.

Podzielam, film mnie do siebie przekonał;)

Pattinson nie podoba mi się z twarzowego, że tak to ujmę, nie obsadziłabym go w roli bohatera na widok którego wszystkim kobietom uginają się kolana, ale film dobry, podobał mi się, cała zmiana bohatera i to jak można stać się zwierzęciem, bezdusznym człowiekiem, który zmierza po trupach do celu...

Jestem w połowie i bardzo chcę do końca dotrwać, żeby ocenić...

Ja nie miałam z tym problemów. Jedynym problemem był Pattinson :).

Dla mnie Pattinson był tu dużym problemem. Zupełnie nie pasował do tej roli. To już nie chodzi o to czy on się komuś fizycznie podoba czy nie, po prostu nie jest najlepszym aktorem. Ma tą samą minę cały czas : srający kot na pustyni. Do innych postaci nie miałam zastrzeżeń.

Zgadzam się z Tobą, dla mnie w jednym filmie tylko wyszedł poza swoją stałą mimikę twarzy, a że oglądałam go dawno i bez namysłu, możliwe, że i tam tak nie było.

Nie mam uprzedzen do Pattinsona, ale obiektywnie rzecz biorac to jest naprawde bardzo slaby aktor. Obejrzalem tylko 30 minut filmu, bo ani historia nie byla mnie w stanie zainteresowac, ani kreacja Pattinsona nie byla mnie w stanie przekonac.

Moze jutro dokoncze ogladac to dzielo...

Zmusilem sie i obejrzalem do konca. Film sredni, niewykorzystany potencjal. Mial swoje dobre momenty, ale to za malo. Kiepski montaz, historia sie nie klei, wszystko wydaje sie byc rwane, niedopracowane.

Ja podzielam zdanie przedmówców. Nawet dałam 4, bo rzeczywiście trochę się wynudziłam. Nie powiem nic oryginalnego - historia przedstawiona jest naprawdę słabo. Zaznaczam, że tylko przedstawiona jest słabo, bo sama w sobie mogłaby zainteresować, gdyby realizatorzy bardziej się przyłożyli, albo produkcją zająłby się ktoś z większymi umiejętnościami. Film o czym jest niby wiadomo, ale nie wynika to z niego jasno. Brak mi jakiś emocji, które zazwyczaj filmy kostiumowe wywołują - u mnie nierzadko nawet silne. No nie podobał mi się, kurcze. Zawiedziona jestem.

A odnośnie Pattinsona powiem tak: zwracałam szczególną uwagę na niego właśnie, po to, by spróbować go ocenić możliwie jak najobiektywniej - nie przez pryzmat Zmierzchu. Muszę przyznać, że miewałam z tym problemy, bo często pojawiały się te jego grymasy żywcem ze Zmierzchu zdjęte, ale generalnie jego umiejętności aktorskie nie są wcale najgorsze - nieźle zagrana scena, w której wpada w furię. Ale szału generalnie też nie ma.

A ja muszę przyznać, że film zrobił na mnie duże ( może nie ogromne) wrażenie, ale wciąż. Świetnie pokazane realia paryskie XIX w. choć ja oglądając ten film cały czas przywoływałam Londyn i epokę wiktoriańską - może ze względu na język i aktorów. Ukazany motyw tym razem nie "Fallen Woman" ale ale "Fallen Man", współcześnie rzecz ujmując - męskiej prostytutki. Przekonujemy się że (o zrządzenie losu) to nie tylko kobiety zarabiały w ten sposób, ale także mężczyźni. Po części film przypominał mi też Wilde'owskiego Doriana i jego kult młodości. Z tego filmu filmu po prostu dowiadujemy się tego, czego nie możemy wynieść z książek - o czym się nie pisało, czyli o ukrytym seksualizmie. Fakt faktem, Pattison urodą w tym filmie nie nadrabia, ale fabuła jak dla mnie interesująca.

Jak pisałam - fabuła (czy też historia) jest interesująca, tylko przedstawiona mało ciekawie. Ma niewykorzystany potencjał moim zdaniem.