zgadzam sie w 100 procentach.

Ja również.
Ocena jest niska, bo zazdrośni faceci (głównie) i antyfani Roberta (w tym również zdarzają się kobiety) oceniają na 1, bo on tam gra (często gęsto bez ogladania)

zgadzam sie :)

a ja niestety zgodzić się nie mogę, choć chciałabym. do kina nie poszłam oglądać gołego tyłka Pattinsona, nie traktuję nagości w kinie jako porno-rozrywki, która przysłaniałaby mi cały film, nie poszłam też oglądać Pattinsona-bohatera Zmierzchu, by porównać jak sprawdził się w innej roli, bo ww filmu nie widziałam. po wyjściu z kina po prostu usypiałam. wydaje mi się, iż reżyser chciał ukazać kontrowersję, chciał wzbudzić emocje i trzymać nas w napięciu. co więcej w wielu fragmentach można było dostrzec głębszą symbolikę - m.in. umierający mężczyzna skonfrontowany z robakiem, którego da się zgnieść jednym uderzeniem. ale niestety, jak dla mnie, sposób podejścia do tego tematu, kadry, ale i gra aktorska Pattinsona, który mnie spojrzeniem nie oczarował (a chyba można by to uznać za jego jedyną zaletę), była tandetna i słaba. XIX wieczna otoczka, pomimo że moja ulubiona, to niestety nie wszystko.

nie powiem, zeby i mnie spojrzenie Roberta oczarowalo, ale to jest chyba rzecz gustu, wiec mysle, ze nie warto nad tym sie rozwodzic. Wystawilam swoja opinie, Twoja tez szanuje, ale jednak sie nie zgodze ;)

Flaki z olejem. Może i masz rację, że coś tam sensownego chciał reżyser ukazać, i niby mu się to udało, ale film był nudny jak flaki z olejem, a przez tę XIX wieczną otoczkę (której de facto, nie lubię) gubiłam się, która kochanka jest którą, i którą w końcu kocha (bo, że kocha dowiedziałam się z recenzji). Przyznaję też, że ciężko u mnie z interpretacją.. czy to muzyki, czy poezji czy filmu.. może dlatego tak opornie do mnie ten film docierał, ale jedno jest pewne.. nie zaliczę go do takiego, do którego chętnie wrócę.

Zdanie moje jest takie, jesli nie lubi sie jak to nazwalas XIX wiecznej otoczki, jaka fabula by nie byla z nog film nie zwali, wlasnie sama otoczka daje klimat, ktory jeden poczuje inny nie, Ty nie czujesz, okej, jest to specyficzne kino kostiumowe, ktore mysle jest dla nas ludzi zyjacych w XXI ciezkie do zrozumienia, jednak ja powinnam zyc wlasnie w tamtych czasach, dlatego mnie uwodzi zdecydowanie. Mowisz ze nie rozumialas ktora kochanka jest ktora, ja akurat z tym problemu nie mialam, to ze kochal Clotilde wiedzialam od ich pierwszego spotkania, sam fakt jak traktowal ja, a jak inne kochanice, wracal do niej jak bumerang, czy to nie tlumaczy tego ze zywil do niej jakies uczucie? Czy fakt, ze w scenie slubu z Suzanne robi wszystko, zeby nie spojrzec na Clotilde, jednak z tego co pamietam robi to, czy to rowniez nie mowi za siebie?

Może i film nie jest jakimś mistrzowskim arcydziełem ale na pewno nie zasługuję na tak słabą notę.
Fabuła dosyć dobra , lecz w pewnych momentach przewidywalna.
Nie zmienia to faktu iż oglądało się przyjemnie (przynajmniej mi).
Ogólnie film bez wątpienia zasługuję na ocenę 7,5/10

dziekuje ;) fakt, przewidywalna, ale tylko w pewnych momentach, jednak ciezko jest znalezc film zupelnie nieprzywidywalny, chyba bardzo dawno takiego nie ogladalam, jesli Ci sie udalo moze sie podzielisz?

Siedem dusz ;)

ogladalam, mialam na mysli nowe filmy ;)

Film niezły. Uważam, że czas poświęcony na obejrzenie nie był czasem straconym. Bardzo dobrze pokazane realia XIX wiecznej Francji, rewelacyjnie pokazany wątek polityczny. Sam Pattison zagrał dobrze. A nawiązując do wypowiedzi rozpoczynającej ten wątek nie zgodzę się z wypowiedzią, że "Georges z kazdą minutą staje sie obrzydliwym brutalem"- jak dla mnie on jest taki od samego początku, a jego ogłada i dobre maniery to tylko fasada.
A już "z innej beczki"- czy komuś jeszcze film trochę się skojarzył z "Dorian Grey"? Wiem, że to inna tematyka, inne problemy, ale mnie po obejrzeniu "Bel Ami" jakoś mnie na porównania wzięło:)

Tak, jak najbardziej "Dorian Grey". Już się obawiałam, że tylko ja mam takie skojarzenie. Wydaje mi się, że to z powodu wyrazu twarzy i zniszczenia jakie siał, gdy się pojawiał. Tym bardziej koniec, gdzie zabiera córkę "przyjaciela". Całe szczęście, że Georges nie mordował swoich kochanek... Scena finałowa jest genialna. Georges uśmiecha się do obecnych w kościele i spoglądają na nich wyższością. Jednak wydaje się, że bohater naprawdę zakochał się w Clotilde. Z nią rozmawiał o ważnych sprawach i to właśnie ją przeprosił. Nie liczył też, że Clotilde mu wybaczy. W kościele, gdy patrzyła mu w oczy, zdawało się, że myśli: Niedługo się spotkamy. Będę czekać..." Georges, gdy ją zobaczył, nie mógł uwierzyć własnym oczom i zbyt długo, moim zdaniem, na nią spoglądał...

zasnąłem na ostatnich 15 minutach... straciłem wątek ;]

Również się zgadzam w 100%. Film nawet przez chwile mnie nie nudził. Wciągająca historia, dawne czasy, uwielbiam takie filmy.

ja również się zgadzam w 100%

Dziękuję za ten temat, bo już myślałam że antyfani Pattinsona, którzy na każdy film z jego udziałem patrzą przez pryzmat "Zmierzchu" całkowicie pogrążą ocenę tego filmu. Dla mnie ten film, nawet bez otoczki XIX wiecznej Francji jest wyjątkowo ciekawy , przedstawia jak bieda, ambicja, zazdrość i namiętność potrafią kierować ludzkim losem. Film jest nudny tylko dla tych którzy oczekiwali taniego romansu, nie palety ludzkich uczuć.

Mi się film nie podobał za bardzo. Nic specjalnego. Ale nie moge się zgodzic zupełnie z Twoją oceną "Projektu X", który zasłużenie ma znacznie wyższą ocene od tego filmu. Osobiście dałem 10 bo to naprawde dobra komedia, aż dziwne, że nikt podobnego filmu nie nakręcił wcześniej. A najgorszy chłam to "Cosmopolis"