Bardzo fajne kino,zrobione z rozmachem i sensem -co jest raczej rzadkością w kinie SF. Oglądałem film w 3D i zmasakrował mnie. Niestety polski dubbing jak zwykle zasrał ( odrobinę ) przyjemność oglądania. Do jednej rzeczy można sie doczepić-mianowicie do obsady głównej roli męskiej. Kompletnie nie pasował ten picuś jako Valerian. Reszta bardzo fajna .7 pkt jak nic
Nie wiem.
Mimo, że ten film można sklasyfikować pod klasyczną definicją sf (ewolucja bazy kosmicznej w gigantyczny międzygwiezdny obiekt, łączący różne cywilizacje), rozwija się on w kino sensacyjne jedynie w otoczce motywów przyszłości, kosmosu i obcych cywilizacji, które nie są tłumaczone i opisywane. Razi natomiast swoją niekonsekwencją i brakiem logiki, przywodząc na myśl raczej cyrk lub lunapark niż cokolwiek na serio. Gatunek ten, w dzisiejszych czasach określamy space operą. Jest to oczywiście sf, ale tak naprawdę to tylko pozór. Nie mniej, tak czy siak, logiki w tym za mało aby mówić o sensie.
To czysto rozrywkowa popie..dułka, którą można uznać za fajną, jeśli ktoś lubi, ale jeśli nawet doszukamy się tu jakichś myśli przewodnich typu ekologia, szacunek dla mniejszości i odmiennych kultur, czy co tam jeszcze... to i tak używanie słowa 'sens' jest mocno na wyrost.
Jakby się uprzeć to począwszy od "Podróży na księżyc" (1902) a skończywszy na ostatnim dziele R.Scotta -każdy film stricte SF to stek nonsensów. Pisząc że film jest zrobiony z sensem miałem na myśli spójną akcję ,pomysł Bessona i przede wszystkim zło drzemiące w człowieku tak jaskrawo przedstawiine przez wyż/wym reżysera. Ty natomiast się czepiasz .Cała masa rzeczy drażni Cię w filmie -a przecież w porównaniu do innych gówien typu "Szarknado" "Godzilla kontra coś tam ( uznane za klasykę sf ) , czy choćby śmiecie produkowane taśmowo na potrzeby TV i kablowych stacji - Valerian wypada naprawdę świetnie. Mamy zagadkę ,młodych bohaterów , uczucie rodzące się pomiędzy nimi , naprawdę dobrą oprawę Audio-wizualną ,znośną muzykę ......Czego chcieć więcej? Nie każdy film jest Łowcą androidów czy innym Obcym... Wracając do sensu w filmie Bessona - nie ma w nim dwugłowych rekinów , nie ma kretynizmów typu kamienie stworzenia i innych ciężko strawnych bzdur . Kino łatwe ,lekkie i przyjemne i mam nadzieję że Luc nakręci cią dalszy o dwójce młodych policjantów...Wbrew opiniom malkontentów...
Określenie science-fiction pochodzi od dzieł (książka, film), których istotą są dywagacje wokół nieistniejących, aczkolwiek możliwych (hipotetycznych) w przyszłości sytuacji. Np. wynalazek, odkrycie, wizyta obcych... Starano się jak najbardziej dopasować nową sytuację do realiów. Dlatego pierwsze tego typu dzieła były bardzo z sensem i logiczne. Nawiasem mówiąc dla niezbyt światłych osób urodzonych w XIX w. "Podróż na Księżyc" 1902 była jak najbardziej z sensem.
Masz na myśli, jak piszesz, spójną akcję, zło drzemiące.. , zagadkę, młodych bohaterów i ich uczucie - to nie są elementy sf. Elementami sf jest anturaż tego filmu. Pochodzenie stacji, wygląd światów, wygląd ludzi, wygląd obcych, gadżety... Wszystko ładne, ale logicznie niepowiązane, niezgłębione, nie wyjaśnione, a to jest istotą sf. A ty właśnie na sf się powołujesz: "z rozmachem i sensem -co jest raczej rzadkością w kinie SF". A w ogóle to tak zwane kino jest pełne rozmachu (wszelkie produkcje superbohaterskie, i inne).
Ważna jest konwencja. Ten film to oszałamiająco kolorowa bajeczka z morałem, nie SF. Choć o sf próbuje się ocierać, co samo w sobie jest żenujące. Jako bajeczka, owszem - ma trochę sensu. Jako SF - nie ma za grosz.
Jeśli chodzi o Godzille to pierwotnie, jeszcze w latach 50', przy mentalności ludzi z tamtych czasów, 'Godzilla' za sf mogła jak najbardziej uchodzić, potem przekształciła się z zwykłą mitologię gdzie nawet morał wywietrzał. Teraz to tylko widowiskowa konwencja rozwałki. Natomiast "Szarkando" to konwencja w czystej postaci. Konwencja absurdu i bezsensu. Można nie lubić, ale czepiać się... szkoda czasu.
Podsumowując: nie zarzucam ci, ze film ci się podobał. Miał prawo się podobać bo nie jest zły. Natomiast nie jest to sensowne science-fiction.
Ok.Odbijam piłkę. Jeśli to nie problem....wymień 3 tytuły SF które uważasz za sensowne,dobre w odbiorze i nie będące w Twoim mniemaniu bajeczką , dla małych tudzież dużych dzieci.....
Ale czego to miałoby dowieść? OK.
Moon, Ex Machina, Blade Runner (tu poszedłem na łatwiznę).
Ogólnie w filmach jest kłopot z tym, aby uchronić się od nielogiczności. Trzeba wszystko pokazać spójnie, a czasem to po prostu staje na drodze koncepcji autora i niepotrzebnie utrudnia realizację, pod wieloma różnymi względami. Ciężko znaleźć film SF, który byłby równy, spójny, atrakcyjny, miał celowy przekaz i jeszcze na dodatek był logiczny i sensowny. Co innego książki.
No faktycznie , jeśli chodzi o "Łowcę" to poszedłeś po bandzie.....Tak czy inaczej każdy film SF (jak sama nazwa wskazuje ) to czysta fantazja , a co za tym idzie -są to nonsensy które reżyser stara się złożyć w taki sposób , by widz pomyślał -iż w niedalekiej przyszłości takie rzeczy moga się zdarzyć...... Natomiast szczytem marzeń każdego twórcy SF jest , by publiczność uwierzyła w jego film i utożsamiła się z odtwórcami głównych ról . Jak do tej pory to w 100 % udało się to G.Lucasowi. Czy według Ciebie Moon jest filmem zrobionym z sensem ? Ludzkie klony robione jak orginały? Prędzej uwierzę w to że Gwiazda Śmierci przywali w Ziemię....Natomiast EX machina .....nie zaliczył bym tego filmu do SF....
Znaczenie SF dużo lepiej widać na książkach, do nich zresztą pierwotnie się odnosiło. W książkach nie widać wszystkiego i w konfrontacji z realną przyszłością wypadają czasem wręcz szokująco realistycznie, na przykład opis działania notebooka, który popełnił Stanisław Lem już w latach 60'. Czy nonsensy? Nie zawsze.
Często też jest to przyszłość tak odległa, że nieocenialna, lub w ogóle nie chodzi o przyszłość, a o unikatowe i mało realne zdarzenia typu najazd obcych.
Piszac o G.Lucasie masz na myśli Gwiezdne Wojny? Gwiezdne Wojny to nie jest SF, to bajka oparta ma współczesnych fascynacjach i tęsknotach. Z podstawowymi założeniami SF nie ma nic wspólnego, ale owszem każdy chciałby być Hanem Solo.
W co konkretnie nie możesz uwierzyć w przypadku ludzkich klonów z Moon? W możliwość klonowania, czy w takie właśnie zastosowanie klonów?
Skoro nie zaliczyłbyś Ex Machiny do SF to znaczy, że nie stosujesz ogólnie przyjętej definicji tylko jakąś własną, co czyni całą dyskusję bezsensowną.