Byłam na Valerianie w kinie, i aż chyba pójdę jeszcze raz - tym razem na 3D. Bo skoro 2D mnie tak dopieściło wizualnie, to jakie cuda ze mną zrobi trójwymiar?! :D Uważam, że zarówno ludzie, którzy komiks znają, jak i ci, co nie mają pojęcia, że to na jakiegoś komiksu podstawie, ale lubią Sci-Fi - będą zadowoleni. Film jest dopracowany artystycznie i technicznie na maxa, świetnie dobrana muzyka. Ani grama nudy przez cały seans. Nawet mimo paru Coelhowskich zaśpiewów, ale w przypadku wątku romantycznego to przecież normalne. :D Nie ma przestojów na siłę, jak to ostatnio w blockbusterach bywa! Owszem, inaczej sobie wyobrażałam męskiego Valeriana, ale Dane nawet dał radę mnie do siebie przekonać. Tak samo jak Cara, która fajnie oddała charakterek Laureline. :) Kto lubi kosmiczne klimaty i bajkowe wizje świata przyszłości, temu się spodoba, bo widoki są dopracowane, że wciska w fotel. :) No i Ethan Hawke i Clive Owen - jak zawsze gorący! :D Poletzam - ja. Warto iść do kina.