Jakim trzeba być mózgiem, żeby zrobić film na podstawie komiksu bez wprowadzenia. Zamiast zacząć od początku, Co i jak, kim są bohaterowie i jak się poznali. Pan Besson i scenarzyści wkładają nas w sam środek nie wiadomo czego, nie wiadomo po co.

Średniej klasy modeleczka a zerowa aktoreczka Cara Delevingne nie nadaje się do niczego. Wyprzedziła Kristen Stewart. Loureline była pełną wdźieku kobietą, która potrafiła odpowiedzieć ripostą i była wygimnastykowana, a tu mamy jakąś Karyne z pod trzepaka ze spojrzeniem do widzenia rozum. Valerian wygląd jak na kacu, albo po jakichś pigułach, ale przynajmniej gra fajnie. Panie Besson coś pan brał, bo nie wierze, że tak piękny temat można spartolić. Czemu nie zekranizowali początku historii tego nie rozumiem. Film nie ma ekspozycji. W ogóle ktoś kto nie oglądał anime czy nie czytał komiksów w ogóle nie interesuje się bohaterami bo są zwyczajnie płascy i już od prawie 5 minuty nawijają o ślubie i miłości, a wdz siedzi i zastanawia się, ale o co im chodzi. WTF?