...a nie tylko te mierne, nudne i przegadane, niosące "jakieśtamniby" idee, Iksmeny i inne Awendżersy.
Generalnie francja dosyć mocno stoi jeśli chodzi o komiksy, animacje itp. Zresztą powiem ci, że mi wystarczą animowane ekranizacje komiksów zarówno amerykańskich jak i francuskich, jest w nich dużo więcej swobody, zabawy i możliwości.
Kiedy własnie "te mierne, nudne i przegadane, niosące "jakieśtamniby" idee, Iksmeny i inne Awendżersy" w porównaniu z tym szajsem są arcydziełami, troglodyto!
Jakoś się przełamałem i dotarłem (na razie) do tego momentu, gdzie kieruje się słowa do tej miernoty Aruna Filitta: "Ty, komandorze, jesteś swoim najstraszniejszym wrogiem. I jeśli nie pogodzisz się z przeszłością - nie ma dla ciebie przyszłości" (albo coś w tym stylu)... I dla tej sceny warto było wycierpieć wszystko poprzednie, bo ja to odczytuję tak: "Ty, "nadprezesie" (a w rzeczy samej: chory pokurczu), jesteś swoim najstraszniejszym wrogiem. I jeśli nie pogodzisz się z przeszłością - nie ma dla ciebie przyszłości. Zapomnij, że chowałeś się w szafie podczas >>>wojny jaruzelskiej<<, że zayebaczyłeś brata, że zniszczyłeś iluzoryczną demokrację w Polsce, że do reszty zaprzedałeś się (komuszy synu) NAJGORSZEMU I NAJBARDZIEJ PERFIDNEMU wrogowi Polski - okupantowi watykańskiemu!!!"
Ano jesteś! ;-) W odróżnieniu od wolaków, masz mózg; i jesteś drugiego sortu! Chyba że tak sobie "żartujesz", wówczas z tym mózgiem to przesadziłem; sam hipokamp i móżdżek to jeszcze nie mózg... :-(
Jeśli chodzi o scenariusz wypada słabo. Piękny wizualnie, ale 0 chemii między bohaterami. Valeriana komiks znam od dziecięcia, nigdy nie był moim ulubionym, ale ucieszyłam sie że ma powstać film bo komiks europejski kocham. CHociaż wolałabym, żeby zekranizowali L'eppe de Cristal, albo W poszukiwaniu Ptaka czasu, ale zdecydowanie kategoria R.
Na komiksach się nie znam. Nigdy mnie do siebie nie przekonały. Nie znam więc w ogóle materiału źródłowego, tak jak nie znałam materiałów źródłowych dla Avengersów, X-menów, Batmanów i co tam się jeszcze przewija superbohaterskiego w kinie.
Niestety FILM "Valerian..." jest słaby. Piękny... ale to piękna wydmuszka pozbawiona treści.
Marzę by Besson wrócił do formy sprzed lat. Już "Lucy" była sporym rozczarowaniem, ten film mnie przygnębił jeszcze bardziej. Niech on w końcu odnajdzie swoje mojo!
No i zarówno awendżersy jak i iksmeny wyszły 10 razy lepiej, niż ta produkcja. Nie mówiąc nawet o tym, że to wygląda na film dla dzieci.
Pisałem jeszcze przed zobaczeniem, co czynię nadal, bom nie zobaczył jeszcze. Chodziło mi raczej o radość z ekranizacji europejskich komiksów, bo hamerykańskie nigdy nie połechtały gdzieś tam w środku, a ich ekranizacje? Ok, można zobaczyć, ale chyba żaden mnie nie porwał, a większość trzymała się schematu: gadamy=filozofujemy | akcja=SFX | ideologia=ekologia, wolność | wielkie hasła=patriotyzm, humanizm, wolność. Zamiast to porwać przygodą i humorem (poczytajcie europejskie komiksy), to w celu niespłycania akcji SFXami dodawano jakieś gadano. Choć amerykańskie kino komiksowe to wysoka klasa, to jednak superbohaterowie mnie nie kręcą. Wolę wymyślonych Asterixów i Kajkoszów albo kombinowanych agentów kosmicznych, jak Valerian czy Funky Koval, albo też walecznych buntowników-idealistów, jak Thorgal czy Geralt z Rivii. No sorki...
Superbohaterowie to nieciekawa tematyka ( jedni X-meni się wybijają poprzez temat ewolucji ) a sporo jest ciekawych s-f komiksowych do ekranizacji. Rork, Lone Sloane, Wieczna Wojna. Nawet takich krótkich jakie były w Świecie Komiksu typu Wektor 13 lub Pulp S-f i np. odcinek Fałszywe zyski. A z naszych prócz Funky'ego można tez przenieść na ekrany Yansa lub Ekspedycję.