PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=128847}
6,6 109
ocen
6,6 10 1 109
Van Gogh
powrót do forum filmu Van Gogh

Van Nikt Specjalny

ocenił(a) film na 8

Podczas knajpianej dyskusji załamywałem niedawno ręce nad ludzkością, że widzi artystów tylko jako małpy w cyrku czy inne żółwie, które ciekawe są tylko wtedy, gdy się im popuka w skorupę. Oczywiście, popularne kino bynajmniej nie traktuje tak wyłącznie znanych artystów, ale ich zwłaszcza - dlatego gdy widzimy tytuł "Van Gogh", niedziwne będzie, jeśli wyobrazimy sobie odruchowo treść i formę filmu: wzruszenia, płacze, miłości, odcinanie sobie ucha... skapująca po policzku zła zmontowana na przemian ze strużką farby cieknącą z właśnie zakończonego arcydzieła... bohater patrzący na swój obraz wzrokiem "i wiedział, że jest to dobre", by następnie oddać się szaleństwu w rytm pompatycznej muzyki... cóż, wystarczy, wiecie i tak, o co chodzi - o filmową biografię genialnego artysty.

Ale Maurice Pialat przecież nie mógł nakręcić takiego filmu. To reżyser znany ze swego humanistycznego (tak bardzo, że aż mistycznego) realizmu. Późny XIX wiek na francuskiej wsi ukazuje nieco tak, jak by to zrobili wielcy francuscy pisarze z tego okresu. Van Gogh może i wybitny jest, ale jakoś nie zmienia to sposobu, w jaki sobie posoli jajecznicę. Wszystko takie zwyczajne - są normalne problemy społeczne czy rodzinne, na tle których malowanie nie wydaje się mieć większego znaczenia niż wyrabianie masła. Van Gogh wyrywa też dużo kobiet, ale w sumie nie wiadomo, na co. Przywodzi to na myśl bardziej filmy całkiem znanego w Polsce naśladowcy Pialata, Bruno Dumonta (spokojnie, jest trochę "normalniej"! Ale tylko trochę), niż stereotypową biografię. Film Pialata wydaje mi się bardziej skupiony na realnej kulturze także od chociażby niedawnej "Serafiny", która od razu przychodzi na myśl z racji tematu i miejsca akcji.

Oczywiście, to faktycznie jest biografia, film bez wątpienia rekonstruuje końcowy okres w życiu Van Gogha. Ale właśnie, okres - nie tylko serię wydarzeń. Jak u Dumonta, czuć w tym wszystkim natychmiastowość, tu i teraz, zmysły, dotyk, materię. Nie ma tutaj szukania na siłę sensu, ładnej historii, kompletnego ujęcia duszy artysty w trzech godzinach materiału. Prawa życia po prostu działają, czy żeś geniusz, czy nie. Z tego powodu dla wielu osób może to być film smutny, brzydki czy nudny. Ale dla mnie nie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones