Postapokaliptyczny świat. W oddalonej od lokalnej wioski domu tytułowa Vesper opiekuje się przykutym do łóżka ojcem. W "czasie wolnym" przeprowadza eksperymenty na lokalnej florze aby zakończyć kryzys głodu. Wkrótce nawiązuje kontakt z przedstawicielem Cytadeli, co otwiera przed nią nowe możliwości, ale sprowadza na nią i jej ojca dodatkowe ryzyko.
Najjaśniejszym punktem jest świat przedstawiony. Zmodyfikowane rośliny i grzyby przekonująco tworzą klimat. Gdyby odwrócić kamerę w inną stronę zapewne zobaczylibyśmy kolejne gatunki. Aspekt technologiczny i jego powiązanie z naturą również wypada dobrze. Część kwestii (pielgrzymi, Cytadela, handel) poruszona jest w minimalnym stopniu, ale może to na ewentualną, kolejną osłonę.
Bohaterowie, niestety, są wtórni do bólu. O ile na linii Vesper - ojciec jest okej, to cała reszta albo jest sztampowa, albo nudna. Odnoszę też wrażenie, że twórcy nie do końca wiedzieli o czym ma być ten film (pomijając oczywiste dla postapo rozterek o człowieku i naturze). Niby o nasionach, ale potraktowane one są po łebkach. Niby o tytułowej bohaterce, ale tu chyba nie wykorzystano potencjału. Może o Cytadeli i tych żyjących poza nią? Raczej nie. Wszystko to sprawia, że po wyżej wymienionych płaszczyznach się prześlizgujemy, a film przeważnie nuży.
Generalnie, dla fanów gatunku, myślę, że warto się skusić na tę produkcję. Świat przedstawiony raczej odstaje od większości propozycji. Fabularnie nie dzieje się nic odkrywczego, ale do tego się już przyzwyczaiłem w postapokaliptycznych wizjach. Gdyby miała powstać druga część, to z czystej ciekawości skusiłbym się też na nią.