Uwielbiam Burtona za niepowtarzalność! Albo się go lubi, albo nie.
Ja tego człowieka za twórczość i wyobraźnię po prostu kocham. :)
Vincent jest świetny! Pytanie jednak mam takie: tylko czemu taki krótki... ?
Dłuższy nie miałby chyba takiego uroku. Chociaż może Burton wymyśli jakiś pełnometrażowy film z Vincentem? Tylko zastanawiam się czy wolałabym ten film obejrzeć w formie animacji (jak np. rewelacyjną "Gnijącą Pannę Młodą") czy może jednak w formie fabularnej i tutaj koniecznie zatrudnić Deppa w roli Vincenta. ;)
A Burton jest świetny, rewelacyjny i genialny. Uwielbiam jego filmy i jego styl.
Monaco, witam ponownie:p
Nie, myślę, że dłuższy film nie miał by zbytniego sensu... to był właśnie cały urok. Niby pięć minut a pamiętam lepiej niż niektóe filmy nad którymi siedziałam półtorej godziny:) Heh, Deep jako Vincent, który właśnie skończył siedem lat!
:)
Wszak nie takie rzeczy Burton robił. A Deep też chyba grał wszystkie możliwe postacie - od demonicznego golibrody, przez płaczącego chuligana, do pirata włącznie. A jeszcze dyrektor fabryki czekolady i kapelusznik się tam zaplątali - obaj zwariowani jak na produkcje burtonowskie przystało. :) Myślę, że siedmioletni Vincent, który wyobraża sobie to, co sobie wyobraża, nie byłoby dla Deppa problemem. ;) Zwłaszcza po Toddzie. :) No i z odpowiednią charakteryzacją typową dla produkcji Burtona... Dałoby radę.
Niemniej napisałam na samym początku postu, że dłuższy film nie miałby takiego uroku. Późniejsza koncepcja filmu pełnometrażowego to były już luźne rozważania, co by było gdyby... Tak naprawdę jeśli taki film nie powstanie, nie będziemy wiedzieli czy pomysł filmu pełnometrażowego na tej bazie byłby trafiony czy nie. ;)
Ja też. Tak tylko filozofuję, no. :)
I zaraz tam nieszczęsnego, oj tam, oj tam. :)
,, A ma dusza z tego cienia co komnatę zaległ wzdłuż, nie powstanie - NIGDY JUŻ".
Jakie oj tam, oj tam?! To just ludzka tragedia! XD
A tam serio to co poradzę? Trochę mi go żal..:)
Dokładnie, chciał ratować swą pochowaną księżniczkę, a rozkopał matki kwietnik. Wiatr w oczy, wszystkie kłody pod nogi i złośliwość losu - co ten kwietnik robił na drodze do ukochanej? Czy jakoś tak... :P
Mnie najbardziej rozwaliło to, w jaki sposób wyobraża sobie, że wraca do swojego pokoju - i te olbrzymie schody. :) Mistrzostwo!
Oglądałam na YT, nie wiem czy widzieliśmy to samo tłumaczenie, w każdym razie mnie rozbroił fragment, kiedt Vincent, zgięty w pół i z żałobną miną wchodzi do pokoju, a lektor mówi: Poczym pełza po domu, niczym dusza przeklęta" - do dziś z tego nie mogę:)
To jest właśnie ten fragment o którym pisałam. Zresztą tam dużo takich momentów było - podobało mi się jeszcze, jak wyobraża sobie, że załatwia swoją ciotkę albo zmiana scenerii, kiedy z grzecznego chłopca zmienia się w Vincenta - w oka mgnieniu kotki i pieski zamieniają się w pająki i nietoperze. :) Rewelacyjny pomysł, bardzo często wracam do tego filmiku, zwłaszcza, że w zaden sposób czasowo nie ogranicza. :) Bardzo często komuś mówię przez telefon, kiedy gdzieś się spieszę: "Tak, już wychodzę, tylko jeszcze obejrzę film" - zazwyczaj się załamują. :) Tylko w pracy tego nie próbuję, bo od razu się wkurzają...
Doradcą finansową jestem plus pracuję jako redaktor sportowy, ale to drugie raczej hobbystycznie.