Debiut prekursora Nowej Fali i przyszłego mistrza francuskiej wersji Czarnego Kina. Tytuł mówi sam za siebie. Oto przed nami podstarzały już clown, jego praca w cyrku, wspomnienia o nieżyjących już przyjaciołach, piwo wypite w barze, kilka sztuczek, żona będąca "aniołem stróżem" i ukochany pies, z którym sypia. Cieplo, sympatycznie i zabawnie.
Poza tym już tutaj widać typowe dla Melville'a skupianie się na szczegółach, a i
kilka kadrów wygląda jakby było stylizowane na kino noir.