a prawda leży gdzieś po środku. Mi osobiście Volta się podobał, może to nie był poziom Killera czy Vinci, ale i tak naprawdę przyjemny film. Główne role jednak robili tu Kaziu, Volta i Dycha, panie choć niby też były głównymi bohaterkami, to zepchnięte jednak na dalszy plan. No i już dawno nie miałem tak, bym nie rozgryzł intrygi w filmie w połowie, co dla mnie na plus. Przyjemna muzyka (chociażby piosenka śpiewana przez Olge), sceneria, dobre gagi (najlepszy chyba z Dziadami), dobrze dobrani aktorzy, choć reżyser nie wykorzystał w pełni obsady. Nie jest to poziom może wspomnianych wcześniejszych dział Makulskiego, ale naprawdę przyjemnie się oglądało i była to też jakaś odskocznia od wiecznych komedii miłosnych z Karolakiem na czele, czy filmów Vegi, które choć lubię to jednak czasem dobrze obejrzeć coś w innym tonie.