Stał się nieobliczalny. Chciał koniecznie wyjechać, a nie mógł. Wszyscy bali się, że zrobi głupstwo.
Tak, rodzina pożegnała się z gangsterem, ale chyba tylko po to, żeby uśpić jego czujność. Ta scena jest bardzo przejmująca, bo ukazuje, jak bardzo ci ludzie się wykoleili. Syn, który okazywał tyle pozytywnych uczuć bandziorowi, zupełnie beznamiętnie obserwował mord na nim - wydaje się, że już wcześniej był wprowadzony w plan zabójstwa. Dla mnie ten film to studium ludzkiego upadku moralnego - zwykła, przeciętna rodzina staje się na naszych oczach bandą potworów...