film całkiem niezły z początku, w miarę trwania wychodzi kilka banałów -
ojciec ostrożny przez kilkanaście lat, tymczasem trzyma swoje trofea pod domem. Ostrożny i pedantyczny na tyle, by zauważyć, że ktoś się dobierał do kłódeczki z szyfrem (w innej kombinacji zapewne pozostawiał ją), tymczasem bez żadnego skrępowania pozostawia dwukrotnie swojego charakterystycznego pickupa bezpośrednio pod domem kolejnej ofiary, na pustej ulicy w biały dzień, gdzie spacerują okoliczni małomiasteczkowi wścibscy mieszkańcy (vide baba z pieskiem).
Ale ok, film nie był na faktach.
Jednak wszystko byłoby ok, gdyby nie harcmistrz morderca ucharakteryzowany na Boga z kabaretu Neo Nówka. Nie mogłem tego film poważnie obejrzeć od początku do końca.