Jedyne, co się w filmie udało, to reklama amerykańskich samochodów, które są wytrzymalsze od ruskich czołgów. A poza tym, to w FBI pracują sami durnie (z wyjątkiem dwojga głównych bohaterów), przestępcy w Ameryce robią co chcą, ciężarówki wyładowane dłużycami jeżdżą po górskich drogach szybciej niż osobówki, a seria z pistoletu maszynowego przyjęta na kamizelkę to tak jak splunięcie. Końcowe sceny po prostu porażają naiwnością. Długo by wyliczać głupoty, którymi naładowany jest ten film, ale tak naprawdę nie odbiega od setek jemu podobnych, więc jeśli ktoś oczekuje akcji i niekoniecznie sensu, to można obejrzeć – strzelaniny i pościgów nie brakuje.