Fajny opis, zachęcający, a jeszcze bardziej ciekawy dla mnie, bo RE to kiedyś zagrywałem się baaardzo. BTW taki off-top, która wg mnie najlepsza część(?) w którą grałem a sporą ich część szpilałem. Nie twierdzę że nowe części są słabsze. Części są po prostu "inne"... Odpowiedź - Resident Evil 2 z PSX'a...na tamte czasy 97' bodajże..? kopała tyłki ładnie. Nostalgia mnie ogarnia jak przypomnę sobie te 2 postacie na 2 płytach, każda postać miała 2 scenariusze..Clair i Leon scen. A. Po przejściu scen. A zapisywał się save który umożliwiał odpalenie scen. B drugą postacią. To były czasy..PSX, NBA i Bumfank mc's ;)

Hehe. I ten moment gdy kumpel wchodzi do naszego lokalnego salonu gier ze swoim przenośnym CDkiem i się pyta czy chcemy posłuchać pełnej wersji "Freestylera" z gitarowym intro, a my wszyscy odlecieliśmy w kosmos XD Piękne czasy :) A co do gier z serii RE to ja do dziś ogrywam wszystko co wychodzi spod tej bandery i uważam że każda wychodząca odsłona jest kozacka. Moje osobiście ulubione części to remake jedynki i RE Zero czyli prequel jedynki, ale ostatnie remaki dwójki i trójki też są kozak i jeśli się trafią w rozsądnych cenach- to warto bo to przednia rozrywka. Oryginały oczywiście to klasyki i będę je miał w sercu już zawsze ale nie mogę powiedzieć że nowsze odsłony i remaki nie ukradły mi serca bo ukradły. Siódemka to zupełnie coś nowego, pójście w iście ekstremalny horror bez charakterystycznego dla serii campu. Ta część naprawdę daje czadu choć niektórzy mówią że to nie RE. Zbliżająca się ósemka będzie jej kontynuacją. Nawet poboczna seria Revelations jest świetna, szczególnie jedynka. Jedynie co do piątki i szóstki nie jestem przekonany bo po prostu ich nie ogrywałem. Dostają sporo po głowie bo w zasadzie odchodzą od klasycznego stylu RE znanego z oryginalnej trylogii i "Code Veroniki". Całe szczęście remaki do tego wróciły.
Co do filmu to luknij, ja się dobrze bawiłem :)

też miałem lekkie nawiązania do filmu o zombie. zaczęło się nawet nieźle. ten jej wypadek i deformacje.
Nagle jakieś innowacyjne leczenie, położyli jej jakiś glut na gębie i cudowne ozdrowienie. żadnej refleksji w tym kierunku, co się stało, jak i wgl. nic. zero blizna, twarz jak gdyby nigdy nic.
a potem jeszcze ta siusiako macka spod pachy.
no i tak krok po kroku, zamiast filmu o epidemii wyszły jakieś banialuki nt nieśmiertelności i potworków. w tym ciało w kokonie obcych z aliena :P