Dawno żaden film mnie tak nie zmęczył. Skusiłem sie ze względu na obsadę żeńską (Kristen
Stewart, Amy Adams, Kristen Dunst), Elizaveth Moss, Steve Buscemi) i z opisu wygladał mi na
niezły film. Początek był ciekawy ale im dalej tym bardziej mi się dlużył.
Mimo starań nie mogłem polubić głównych bohaterów, którzy olewali wszystko dookola na
rzecz swoich egoistycznych impulsów. Po za Stewart i Dunst reszta postaci pojawiła sie
epizodycznie niewiele wnosząc do fabuły. Zresztą sama fabuła jest raczej szczątkowa. Składa
się na serie luźno powiązanych epizodow w ktorych bohaterowie jadąc przez kraj pija, ćpają,
kradną i bzykaja się ze sobą, w miedzyczasie gadając o niczym. Własciwie film do niczego nie
prowadzi ani nie ma żadnej ukrytej głębi i to jego problem. Film mnie tak nuzył że od połowy
ogladalem na siłę zastanawiając sie kiedy sie wreszcie skończy. Obejrzalem go do konca tylko
dlatego, że zawsze ogladam filmy do końca nawet jeśli są kiepskie.
Film nieźle odtwarza życie "w trasie" czyniac to kosztem postaci, których nie da się polubić.
Przykro mi było patrzeć na dziewczyny Deana i Sala, które oni traktowali jak swoje seksualne
zabawki. Dla Deana liczyły sie tylko imprezy, narkotyki i kumple, zresztą podejrzewam, że
zarówno on jak i Sal byli ukrytymi gejami. Sal w porę się opamiętał i może doczegos doszedl a
Dean no cóż wiadomo.
Jeśli ktoś lubi kino drogi w stylu hipisowskim to moze mu się film spodoba. Innym
zdecydowanie odradzam.
Po prostu życie bitników takie było - nudne. I taka sama jest proza Kerouaca: seks, jazz, alkohol, nuda, podróż, seks, nuda, jazz, kradzieże, nuda. Nic więcej w ich życiu nie było: imprezy, podróże, żerowanie na innych, traktowanie ludzi jak zabawki od pobawienia i odstawienia w kąt, wszystko okraszone masą nieznośnych banałów. Film na dodatek pokazuje przez większość czasu, że żyjąc tak będziesz piękny, zdrowy, śliczny, a wszyscy wokół będą cię uwielbiać. No cóż, ekhm, życie tak nie wygląda.
Myślę, że rzecz nie w tym, jak oceniamy takie życie tylko, czy film był dobry czy też nie ;) O ile proza Keurouaca jest znakomita, to film jest po prostu nieznośnie przeciętny. W obu przypadkach dostajemy opowieść o znanych postaciach ale obraz malowany słowem zdecydowanie wygrywa (przykro mi panie Salles) . Przyznam szczerze, że mnie ten film też potwornie wymęczył, uff...
Witam
W pełni zgadzam się z opisem Jarka. Pomimo wporządku gry aktorskiej to chyba najgorszy film jaki widziałem w tym roku, a lubię hippisowskie klimaty.
Pozdrawiam
" Sal w porę sie opamiętał i moze do czegos doszedł a Dean no cóz wiadomo" przeciez dean dostał liscik od camille w którym dziewucha mówi ze koles moze wrocic do domu do dzieci.
Skusiłeś się, bo zobaczyłeś w obsadzie Stewart? Dla wielu to działa w zupełnie inną stronę.
Ja skusiłem się na ten film, żeby zobaczyć Kristen nagą :D No i lekko jestem rozczarowany, tych scen było stanowczo za mało!