W pierwszej części film jest zdecydowanie za długi - romans Hepburn i Taylora to ani oryginalny ani porywający. Fabuła zaczyna się zagęszczać kiedy dowiadujemy się o bracie Taylora i potem czekamy już tylko na jego wejście. I jest na co bo kiedy tylko pojawia się Robert akcja od razu się rozkręca.