Jeśli można pękać ze śmiechu, uronić łzę chwilę później i oddać się szaleństwu świątecznego okresu to chyba coś z tym filmem jest TAK!
Ktoś z rozżaleniem wspomniał o braku umiejętności Polaków w tworzeniu takich filmów... cóż przyznam, że sytuacja jest tragiczna w której albo nie robimy filmu albo powstaje gniot i więcej wartości w odbiorze daje mi oglądanie kilku minut Bożonarodzeniowego wariactwa z Misia niż np całości Listów do M ale... zawsze można włączyć krzywe zwierciadło!